Studiowałam dziennie, więc imałam się różnych zajęć - od paradowania po centrum handlowym jako "Miss Vision Express" po wakacyjną pracę w Anglii w fabryce elementów do samochodów. Swoją "karierę" zaczynałam w jednej z najpopularniejszych sieciówek fast-foodowych. Z racji planu zajęć, pracowałam na tzw. zetkach, czyli od 16 do zamknięcia restauracji. Tak było i tego dnia.
Zaczynając zmianę standardowo odliczałam w obecności kierownika stan kasy, po chwili mogłam już obsługiwać klientów. Nie dalej jak godzinę później wpada [Ch]łopak, ok. 20 lat, rozgląda się po kasach, zatrzymuje wzrok na mnie i uderza.
[Ch]: Dzień dobry, ja tu byłem wcześniej, brałem kanapkę X (najtańszą w ofercie, wówczas kosztującą 2,99). Dałem pani 100 zł i nie wydała mi pani reszty.
[Ja, pełna konsternacja - zapomnieć reszty ze 100?!]: Jest pan pewien, że to ja pana obsługiwałam?
[Ch]: Tak.
[Ja]: Kiedy to było?
[Ch]: Trzy godziny temu.
[Ja]: Przykro mi w takim razie, ale to nie mogłam być ja. Zaczęłam pracę godzinę temu.
[Ch, po chwili zmieszania]: Nie wiem, czy godzinę temu czy trzy. Na pewno pani mnie obsługiwała.
[Ja, z oczywistych względów przekonana, że coś tu śmierdzi]: OK, nie ma sprawy.
W tym momencie sięgam po magiczną tabliczkę "Przepraszamy, zapraszamy do kasy obok". Mina chłopaka rzednie.
[Ch]: Co ty robisz? (umknął mi moment, w którym przeszliśmy na "ty")
[Ja]: Spokojnie, zamknę kasę, zawołam kierownika, przeliczymy pieniądze i jeśli się pomyliłam, za minutkę oddam panu pieniądze.
Chłopak oczy jak pięć złotych, na widok nadciągającego z odsieczą kierownika zaczyna nerwowo przełykać ślinę.
[Ch]: A pi***ol się.
I tyle go widzieliśmy. Kasę i tak przeliczyłam - zgadzała się co do grosza.
Zaczynając zmianę standardowo odliczałam w obecności kierownika stan kasy, po chwili mogłam już obsługiwać klientów. Nie dalej jak godzinę później wpada [Ch]łopak, ok. 20 lat, rozgląda się po kasach, zatrzymuje wzrok na mnie i uderza.
[Ch]: Dzień dobry, ja tu byłem wcześniej, brałem kanapkę X (najtańszą w ofercie, wówczas kosztującą 2,99). Dałem pani 100 zł i nie wydała mi pani reszty.
[Ja, pełna konsternacja - zapomnieć reszty ze 100?!]: Jest pan pewien, że to ja pana obsługiwałam?
[Ch]: Tak.
[Ja]: Kiedy to było?
[Ch]: Trzy godziny temu.
[Ja]: Przykro mi w takim razie, ale to nie mogłam być ja. Zaczęłam pracę godzinę temu.
[Ch, po chwili zmieszania]: Nie wiem, czy godzinę temu czy trzy. Na pewno pani mnie obsługiwała.
[Ja, z oczywistych względów przekonana, że coś tu śmierdzi]: OK, nie ma sprawy.
W tym momencie sięgam po magiczną tabliczkę "Przepraszamy, zapraszamy do kasy obok". Mina chłopaka rzednie.
[Ch]: Co ty robisz? (umknął mi moment, w którym przeszliśmy na "ty")
[Ja]: Spokojnie, zamknę kasę, zawołam kierownika, przeliczymy pieniądze i jeśli się pomyliłam, za minutkę oddam panu pieniądze.
Chłopak oczy jak pięć złotych, na widok nadciągającego z odsieczą kierownika zaczyna nerwowo przełykać ślinę.
[Ch]: A pi***ol się.
I tyle go widzieliśmy. Kasę i tak przeliczyłam - zgadzała się co do grosza.
KFC Warszawa
Ocena:
638
(690)
Komentarze