Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#12434

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przed świętami wielkanocnymi miałam dziwną sytuację.
Miałam przesyłkę zaadresowaną na kobietę, niedużą kopertę bąbelkowa. Nadawcą była firma sportowa. Udałam się pod wymieniony adres, dom, bliźniak, jednak nikogo nie zastałam. Zgodnie ze swoim zwyczajem, najpierw dzwonię do klienta w celu umówienia się na odebranie przesyłki (uwierzcie, mi tak samo zależy na doręczeniu przesyłki jak Wam na odebraniu ;)), a dopiero później zostawiam ewentualne awizo ze swoim numerem telefonu i prośbą o kontakt. Klientka nie odbiera telefonu. Dzwonię drugi raz, nadal nic. Udałam się na obchód wokół domu (czasami ktoś siedzi w ogrodzie i nie słyszy dzwonka) i zobaczyłam drugie drzwi wejściowe. Jak już wspomniałam dom był wielorodzinny. Zadzwoniłam, wyszła pani, przedstawiłam sytuację i usłyszałam, że pani jest ciocią i oczywiście dla "Olusi" (imię zmienione) przesyłkę weźmie i jej przekaże, nie ma żadnego problemu. Jako, że to rodzina adresatki i mieszkanka tego samego domu, nie robiłam problemów.
Kilka godzin później dzwoni do mnie klientka. Na wstępie jej mówię, że "tu kurier DHL, miałam paczkę do pani, nikogo u pani nie zastałam, odebrała pani ciocia taka i taka i wszystko w porządku".
W panią (po głosie niewiele starsza ode mnie) nagle coś wstąpiło i zaczęła się na mnie wydzierać. Że nie mam prawa zostawiać paczki u kogoś innego, że ona niczego nie zamawiała i w środku jest pewnie rachunek, że jestem nieukiem i pewnie dlatego paczki rozwożę. Kiedy jej przerwałam, że jestem dyplomowanym filologiem, pani stwierdziła, że ona studiowała PRAWO i wie jak załatwiać takie jak ja. Zaczęła mnie straszyć sądem, bo ona miała taką sytuację, że coś podpisała, a to okazała się umowa i bla bla bla. Na stwierdzenie, że moja firma nie robi takich rzeczy, nie podkładamy umów, a regulamin jest jasny i czytelny, ponownie zaczęła krzyczeć, że ona studiowała PRAWO i poda mnie do sądu. W między czasie poprosiła mnie o dane do firmy nadawczej, bo chciała się z nimi skontaktować.
W tym czasie zadzwoniłam do swojego kierownika i po krótkim przedstawieniu sytuacji powiedział, żebym dla świętego spokoju pojechała po paczkę i ją zabrała.
[P]ani oddzwoniła.
[P] - Nie mogę się dodzwonić do tej firmy. A ja nic nie zamawiałam!
[J]a - A może ktoś u pani w domu zamawiał na pani dane? Pani rodzice, rodzeństwo, kuzyni? Jest pani pewna, że nie?
[P] - Proszę pani! Moi rodzice mają sześćdziesiąt lat! Nikt nic nie zamawiał!
[J] - W takim razie ja pojadę do pani domu i wezmę paczkę z powrotem.
[P] - Nie! Teraz to ja już ją sprawdzę, będę wieczorem w domu to sprawdzę!
[J] - Skoro pani twierdzi, że nic pani nie zamawiała ani nikt z pani rodziny, to ja po nią pojadę i nie będzie pani miała z nią nic do czynienia. Tak będzie najrozsądniej.
[P] - Nie! Może jednak ktoś zamawiał (!), dowiem się. No ale wątpię.
W całej rozmowie miała pretensjonalny ton i w kółko mówiła o tym, że studiuje prawo. Cała sprawa ucichła. Minęły święta, minął miesiąc, ja mam znowu paczkę do tej pani. Tym razem ją zastałam.
[J] - I co, wyjaśniła się sprawa tamtej paczki?
[P] - No, w sumie to tak. Mój tato zamówił ją przez moje Allegro. Ale i tak mogę panią dodać do sądu!
Uśmiechnęłam się, pokiwałam głową i odjechałam.
Po raz kolejny uczynność nie popłaca. Nie chciałam robić awizo na tamtą paczkę, bo wtedy klientka musiała by czekać prawie tydzień na jej odbiór (święta), a wiem co to znaczy czekać na coś.
Wydaje mi się też, że ta pani jest stereotypowym przykładem (broń Boże nie obrażając nikogo!) kogoś, kto się wyrwał z małej mieściny i teraz kolokwialnie mówiąc "wyżej s*a niż d*** ma".

DHL

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 449 (517)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…