Przez krótki okres czasu pracowałem na ochronie w jednym z supermarketów.
Zbliżały się święta Bożego Narodzenia, wiadomo jaka atmosfera panuje w sklepach o tej porze. Kolejki dłuższe niż wzrokiem sięgnąć. Odpukać mało kradzieży.
Stojąc i obserwując kasy, zauważyłem ciekawą sytuację. Kobieta w średnim wieku, elegancko ubrana, poobwieszana złotem, z wypchanym wózkiem za grube pieniądze wykłóca się z kierownikiem obiektu. Podszedłem bliżej ponieważ sytuacja robiła się coraz ciekawsza. [P]ani wpadła w taką złość, że nawet [K]ierownik nie był w stanie jej uspokoić.
[K]- Proszę spokojnie ustawić się w kolejce, kasa być może zostanie otwarta.
[P]- Jak to być może kur**?! Czasu nie mam, jeszcze rzeczy do pralni jadę oddać.
Rozmowa o podobnej tematyce trwała jeszcze jakiś czas, kiedy kobieta zrezygnowała i ustawiła się w kolejce, komentując na lewo i prawo ile to ona ma jeszcze spraw do załatwienia i ile to pieniędzy wyda na święta.
Chwilę później zgodnie z zapowiedziami kierownika, została uruchomiona ostatnia z możliwych kas. Oczywiście ludzie się ustawili na zasadzie kto pierwszy ten lepszy, aż tu nagle...
Słynna już Pani pcha się z wózkiem na początek kasy. Popycha ludzi, istne szaleństwo.
Podszedłem do kobiety i proszę ją o wrócenie na koniec kolejki, po czym zaczyna niemalże ze łzami w oczach wyzywać mnie od idioty, pajaca, frajera i biedaka...
[J]a- (jeszcze spokojny) Bardzo proszę, aby uspokoiła się Pani i wróciła na swoje miejsce.
[K]obieta- To jest moje miejsce! Kasa została otwarta dla mnie, gadałam z kierownikiem.
[J]- Ta kasa nie została otwarta dla Pani, tylko dla wszystkich...
[K]- A idź mi ty chu**, zaskarżę was, mój mąż jest adwokatem, jeszcze będziecie mnie przepraszać.
Chwilę potem Kobieta wyszła zostawiając wózek przy kasie.
Zbliżały się święta Bożego Narodzenia, wiadomo jaka atmosfera panuje w sklepach o tej porze. Kolejki dłuższe niż wzrokiem sięgnąć. Odpukać mało kradzieży.
Stojąc i obserwując kasy, zauważyłem ciekawą sytuację. Kobieta w średnim wieku, elegancko ubrana, poobwieszana złotem, z wypchanym wózkiem za grube pieniądze wykłóca się z kierownikiem obiektu. Podszedłem bliżej ponieważ sytuacja robiła się coraz ciekawsza. [P]ani wpadła w taką złość, że nawet [K]ierownik nie był w stanie jej uspokoić.
[K]- Proszę spokojnie ustawić się w kolejce, kasa być może zostanie otwarta.
[P]- Jak to być może kur**?! Czasu nie mam, jeszcze rzeczy do pralni jadę oddać.
Rozmowa o podobnej tematyce trwała jeszcze jakiś czas, kiedy kobieta zrezygnowała i ustawiła się w kolejce, komentując na lewo i prawo ile to ona ma jeszcze spraw do załatwienia i ile to pieniędzy wyda na święta.
Chwilę później zgodnie z zapowiedziami kierownika, została uruchomiona ostatnia z możliwych kas. Oczywiście ludzie się ustawili na zasadzie kto pierwszy ten lepszy, aż tu nagle...
Słynna już Pani pcha się z wózkiem na początek kasy. Popycha ludzi, istne szaleństwo.
Podszedłem do kobiety i proszę ją o wrócenie na koniec kolejki, po czym zaczyna niemalże ze łzami w oczach wyzywać mnie od idioty, pajaca, frajera i biedaka...
[J]a- (jeszcze spokojny) Bardzo proszę, aby uspokoiła się Pani i wróciła na swoje miejsce.
[K]obieta- To jest moje miejsce! Kasa została otwarta dla mnie, gadałam z kierownikiem.
[J]- Ta kasa nie została otwarta dla Pani, tylko dla wszystkich...
[K]- A idź mi ty chu**, zaskarżę was, mój mąż jest adwokatem, jeszcze będziecie mnie przepraszać.
Chwilę potem Kobieta wyszła zostawiając wózek przy kasie.
PiP
Ocena:
464
(520)
Komentarze