Stałam w kolejce do kasy, przede mną typowo ekologiczna rodzina - państwo nieco alternatywni, z tunelami w uszach, płócienne torby, lniane ubrania. Pośród zakupów zdrowe produkty, takie jak suszone owoce czy bezcukrowe podpłomyki.
Nagle do rodziców, którym kasjerka liczy produkty, podchodzi ich malutki synek, wręczając paczkę draży czekoladowych. [M]atka odbiera je od niego, a potem wręcza kasjerce i mówi:
[M] Czy mogłaby pani to potem odłożyć? Nie mogę mu kupować takiej trucizny.
Kasjerka zgodziła się, podliczyła zakupy, wśród których dostrzegłam paczkę papierosów. Matka również ją zobaczyła, po czym powiedziała:
[M] O nie! Mam dosyć tych zwykłych! Nie ma mentolowych?
Wychodząc ze sklepu ponownie natknęłam się na rodziców, stali na przystanku autobusowym. Dziecko rozpłakało się, widząc, że mam w ręku lody. Ojciec zaczął go uspokajać. Jedną ręką, bo w drugiej trzymał bardzo zdrowego, mentolowego papierosa.
Wszak mięta to zioło.
Nagle do rodziców, którym kasjerka liczy produkty, podchodzi ich malutki synek, wręczając paczkę draży czekoladowych. [M]atka odbiera je od niego, a potem wręcza kasjerce i mówi:
[M] Czy mogłaby pani to potem odłożyć? Nie mogę mu kupować takiej trucizny.
Kasjerka zgodziła się, podliczyła zakupy, wśród których dostrzegłam paczkę papierosów. Matka również ją zobaczyła, po czym powiedziała:
[M] O nie! Mam dosyć tych zwykłych! Nie ma mentolowych?
Wychodząc ze sklepu ponownie natknęłam się na rodziców, stali na przystanku autobusowym. Dziecko rozpłakało się, widząc, że mam w ręku lody. Ojciec zaczął go uspokajać. Jedną ręką, bo w drugiej trzymał bardzo zdrowego, mentolowego papierosa.
Wszak mięta to zioło.
osiedlowy sklep
Ocena:
676
(770)
Komentarze