Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#12746

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Dorabiam sobie zaplataniem warkoczyków, robieniem dredów i ogólnie tym, co można nazwać jako "fryzjerstwo alternatywne".
Na warkoczyki umówiła się ze mną dziewczyna, miła, ale troszeczkę taka głupiutka, o wielu rzeczach nie miała pojęcia i generalnie dało się z nią porozmawiać o nowinkach kosmetycznych i takich tam pierdołach. A przy kilkunastu godzinach zaplatania fajnie jest móc o czymś konkretnym pogadać, ale mniejsza, teraz historia właściwa.

Umówiłam się z nią na godzinę 8 rano, wiadomo im wcześniej zacznę tym wcześniej skończę. Przyjechała o wpół do 11. Dobra, przeżyłabym, ale nie przyjechała sama. Przyjechała ze swoim facetem, ubitym pakerem, który żywił się chyba samymi odżywkami i z siłowni nie wychodził przez 365 dni w roku. Chyba nie muszę dodawać, że pan ów był łysy jak kolano i nastawiony do świata, że "co to nie ja".

Od progu Łysol zażyczył sobie kawę:
- No siema, zarzuć no panna, jakąś kawkę, tylko wiesz tak z trzech łyżeczek!
Ja opad szczeny, bo sama z własnej woli, często robię klientom kawę czy herbatę, a nieraz nawet i jedzą u mnie obiad, bo jak ktoś dojeżdża z daleka na warkocze, to wiadomo, że jest głodny, ale to nie leży w zakresie wykonywanych przeze mnie usług.
- Sorry, ale kawa mi się skończyła. - Odpowiedziałam, co nie było zgodne z prawdą, bo akurat ja zawsze spory zapas kawy mam.
- Nie masz kawy? No ku*rwa to nieźle!

Weszli do pokoju, usadziłam dziewczyninę na krześle i zaczynam dzielić jej włosy na pasma. Nie minęło pięć minut, a Łysol wyciąga fajki i odpala!
- Hej, z tą fajką to na zewnątrz, u mnie w domu się nie pali! - Krzyknęłam.
Łysol popatrzył na mnie wzrokiem pod tytułem "No chyba Cię poje*ało".
Nagle odzywa się dziewczyna:
- Andrzejku, zgaś papierosa... - To już wiemy jak Łysol ma na imię! - Albo wyjdź na zewnątrz..
- No, ja jebię! - Westchnął. - Niby gdzie ja mam, ku*wa, zapalić jak nie w chałupie?!
- Na balkon np. - Odparłam.
Okej, poszedł na balkon.

W międzyczasie pogadałam z panną o lakierach do paznokci czy o czymś tam, Łysol wrócił.
Siedział grzecznie 15 minut i rozglądał się po pokoju. Nagle:
- Głodny jestem..
Udaję, że nie słyszę. Za pięć minut:
- Ja pie*dolę, jaki ja głodny jestem.. Nie masz lalka czegoś do szamania? - Pyta się mnie.
- Nie mam. - Warknęłam na niego, bo już miałam go serdecznie dość! Nim zdążył gębę otworzyć, do pokoju wszedł mój chłopak, który wrócił z uczelni. Przywitał się, a Łysol:
- O, chłopczyku, nie poszedłbyś mi po jakiś kebab, ku*wa, ja tu z głodu zdechnę! Masz dwie dychy. - Wyciąga kasę z portfela. - Kup sobie piwo po drodze.
Tu muszę nadmienić, że mój facet nie wygląda na chłopca, nieważne z jakiej strony by go oglądał, jest wysoki i również umięśniony..
Mój facet zaczął się śmiać, ale nie powiedział nic.
- No co ku*wa, nie pójdziesz?
- No raczej. - Odpowiedział mój chłopak i wyszczerzył zęby.
- Andrzejku... - Piszczy panna z krzesła.
- Weź się chłopie uspokój, bo u siebie nie jesteś. - Mówię do gościa.
- Nie do ciebie rozmawiam. - Odpowiedział. -Sam se pójdę, gdzie tu ku*wa jest kibel?
Pokazałam mu drzwi od klopa, które były po drugiej stronie mieszkania, obok kuchni. Wyszedł, zamknął drzwi za sobą.
- Ja cię bardzo przepraszam.. - Mówi dziewczyna, widząc mojego wku*rwa.
- Dobrze by było, jakbyś go wysłała stąd, bo nie wiem co będzie po kilku godzinach! - Mówię.
Mój chłopak w tym czasie stwierdził, że wyjdzie do kumpla, który mieszkał w klatce obok, żeby nie przeszkadzać, więc jakby się coś działo, to mam dzwonić.

Zaplatam te warkocze, gadamy z dziewczyną o zwierzątkach ("Kupię sobie yorka, one tak rozkosznie wyglądają w torebce"), nagle uświadamiam sobie, że Łysol siedzi w klopie już chyba ze dwadzieścia minut, więc coś jest nie tak. Pod byle pretekstem, wyszłam z pokoju, patrzę i co?! Łysol stoi przy otwartej szafce w kuchni i wpie*dala nasze ciastka! I jeszcze z tekstem:
- Ku*wa Lalka, czemu nie mówiłaś, że macie Hity, ja ich ku*wa tak lubię!
No po prostu wyszłam z siebie i stanęłam obok, wydarłam japę jak chyba nigdy w życiu, kazałam mu spie*dalać skąd przyszedł, dziewczyna na przemian przepraszała mnie i pytała Łysola "Andrzejku jak mogłeś", w końcu kazała mu jechać do domu. Koleś przez całą awanturę mruczał jakieś niezrozumiałe wyrazy, w końcu stwierdził, że jakbym była jego dziewczyną, to by mnie do pionu ustawił i wyszedł wielce obrażony. Potem przez cały czas co 10 minut wydzwaniał do dziewczyny, kiedy wreszcie będzie w domu. Po 10 godzinach męczarni, skończyłam robotę, przyjęłam zapłatę i pożegnałam dziewczynę.

Po 4 miesiącach chciała umówić się na następne zaplatanie - nie zgodziłam się...

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 860 (960)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…