Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#12896

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z piekarni.
Pieczywo zawsze kupuję w tym samym sklepie, jest sprawdzony, a wypieki są wręcz wyśmienite. Sklep prowadzi pewna starsza pani, bardzo sympatyczna. Dawno temu, kiedy jeszcze nie wyrobiłem sobie tak ciętego języka, zatrudniła drugą ekspedientkę (miała kłopoty ze zdrowiem i potrzebna była jej pomoc). Tyle tytułem wstępu.

Pewnego dnia wchodzę do sklepu i standardowo kupuję chleb, kilka bułek i różne takie. razem wyszło coś około 12 zł. Zapłaciłem banknotem 20zł, dostałem resztę(mam zaufanie do sklepu więc zwyczajnie wziąłem pieniądze i odszedłem od lady)jednak jakieś dwa kroki później spojrzałem na kwotę w mojej ręce - brakowało 5 zł. Myślę sobie, no nic, każdemu się zdarza, poza tym dziewczyna pracuje od niedawna, to jakoś sprawę wyjaśnię.
[J] Przepraszam, ale zapomniała mi Pani wydać 5 złotych reszty.
[E] (opryskliwie) Mhm, tak, na pewno, założę się że jak wyszedłeś ze sklepu(? ledwo odszedłem od lady?) to sobie gdzieś schowałeś i teraz mnie o kradzież oskarżasz.
[J] Z całą pewnością, nie, ale chciałbym żeby Pani przeliczyła kasę.
[E] Jak będę miała ochotę to przeliczę
[J] Tu nie chodzi o Pani ochotę, tylko o brakujące 5 złotych.
Po jakiś 10 minutach w miarę spokojnej przepychanki słownej(pomijając nazwanie mnie małym wyłudzaczem(miałem 14 lat)). Piekielna zgodziła się przeliczyć kasę po skończeniu pracy czyli o 17.
Jak się domyślacie przyszedłem wcześniej żeby dopilnować, ale zastałem zamknięte drzwi. Po powrocie właścicielki, ekspedientka została zwolniona(podobno nie tylko ja zostałem "orżnięty" przy wydawaniu reszty). Pieniądze odzyskałem, a piekielnej nigdy już nie spotkałem.

piekarnia

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 149 (169)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…