Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#12945

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia miała miejsce w ostatni piątek (podkreślam, piątek - słoneczko, weekend, nauki zero) przed zakończeniem roku. Moja szkoła po raz pierwszy zorganizowała imprezkę typu "mam talent", w której znajoma miała brać udział jako jurorka, a ja - uczestniczka, co niestety nie wyszło z powodu chorego gardła (miałam śpiewać). Dzień przed wszystkim rozesłałam do znajomych pytania, czy wybierają się wtedy-a-wtedy do szkoły - wszystkie odpowiedzi skłaniały się w stronę "nie". No dobra - będę ja i rzeczona koleżanka-jurorka. Cała impreza miała zacząć się koło 8:20, więc musiałam wcześniej wstać (normalnie w piątek mam na 9:15). Dzwonię jeszcze do koleżanki, o której po nią przyjść. I, uwaga, co słyszę?:
- wiesz co, ja nie idę, bo ja się wstydzę.
Nosz cholera jasna no. Super - wychodzi na to, że będę sama jedyna z klasy. Straciłam dzięki niej kilka minut (znajoma mieszka w odwrotnym kierunku niż szkoła) i musiałam biegać, bo zegarki pokazywały godzinę 8:15, a do szkoły daleko. Zachodzę do szkoły prawie spóźniona, szukam organizatorki (nauczycielka od angielskiego) i mówię o sytuacji. Wzięła mnie na jurorkę w zastępstwie znajomej i idziemy na salę gimnastyczną.
Imprezka się rozkręcała, każdy wychodzący na środek uczestnik z upływem czasu miał mniej zieloną minę niż poprzednicy (nie ma to jak występy przed całą szkołą). Po godzinie zarządzono przerwę.
Wyszłam na korytarz, żeby pogadać z ludźmi, a wtedy łapie mnie[J] moja jakże kochana wychowawczyni[W] i od razu z mor... buzią do mnie nie wiadomo o co. To taki typ zawziętej histeryczki, koło 60 lat, zawsze super ach-ech-och-błech ubrana, makijażyk, nigdy spodnie - jak się na kogoś uprze, to od początku do końca (wiem, bo jestem nienajlepsza z przedmiotu, którego uczy, w dodatku mam inne niż ona poglądy). A i po zakończeniu nauki prześladuje.
[J] przepraszam, ale nie wiem o co pani chodzi, na prawdę...
[W] jak to nie wiesz, nikogo z MOJEJ klasy nie ma (ekheem, ja tu jestem, psze pani~~), jak to tak można, czemu ich nie ma, dlaczego bla bla bla(...!!!)
[J] to nie moja wina, że nikt oprócz mnie nie przyszedł
Pominę fakt, że zostałam potraktowana bezosobowo, że tak to ujmę. Obecność najlepsiejszej na świecie pani W mnie irytowała nawet, jak ta stała na drugim końcu korytarza, a co dopiero miała do mnie pretensje.
[W] no ale jak to tak, mogłaś im powiedzieć żeby przyszli!
[J] wątpię, żeby to coś dało
[W] no to mogłaś cośtam cośam!
[J] miałam ich za rączkę tu przyprowadzić? proszę pani, nie dość, że "mam talent" zaczął się przed czasem rozpoczęcia naszych lekcji, to nie był obowiązkowy...
Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale mi przerwała.
[W] ale nie ma nikogo z mojej klasy!
Wdech, wydech.
[J] proszę pani, widziałam jeszcze X (kolega powtarzający klasę, oceny dosyć binarne)
[W] ale X to nie jest uczeń! czemu nie ma nikogo z naszej klasy! czemu nie występujesz, miałaś występować!
No, tu mnie trochę wcięło. W wyskoczyła z tym jak Filip z konopii.
[J] mam chore gardło, więc zastępuję koleżankę w jury...
[W] nie, ty miałaś występować! nie popuszczę ci tego! ja sobie porozmawiam z twoją matką, jak to cię wychowuje!
Na szczęście uratował mnie dzwonek kończący przerwę. Ładnie się pożegnałam i poszłam na salę.
Konkluzja? Nawet, jak robisz coś z własnej woli (przecież nie musiałam nikogo zastępować ani w ogóle zgłaszać się do konkursu), to dostajesz opieprz od kogoś, kto chyba niezbyt wie, co się dzieje dookoła. Amen +

krakowskie gimnazjum

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 46 (170)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…