Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#12996

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wczoraj wybrałam się pieszo po zakupy (pogoda piękna, więc warto zrobić sobie spacer).
Idę sobie spacerkiem i przed oczami wyrasta mi dostawczak zaparkowany tak, że nawet kot miałby problem z poruszaniem się po chodniku. Ja mogłam przejść kawałek po jezdni, ale matce z wózkiem, która szła za mną, było by ciężko. Przyjrzałam się i zauważyłam, że w środku siedzi kierowca. Jakimś cudem obeszłam samochód i podeszłam do drzwi. [J]a, [k]ierowca:
[J] - Zna pan przepisy ruchu drogowego?
[K] - Pewnie, że znam, a co ci chodzi?
[J] - Oto jak pan zaparkował. Kodeks mówi, że parkując kierowca musi zostawić przestrzeń dla pieszych nie mniejszą niż 1,5 metra.
[K]- No i co? Zaraz k***a odjadę.
[J]- Odjedzie pan teraz albo wzywam policję.
Pan powiedział w dość wulgarnych słowach co myśli o mnie i kim według niego jestem.
[J]- Zrobiłam panu trzy fotki; na pierwszej widać jak samochód jest zaparkowany, na drugiej jest wyraźnie widoczna tablica rejestracyjna, a na trzeciej pan. Wzywam policję i podejrzewam, że oprócz mandatu może coś panu skapnąć za znieważenie.
Wyjęłam komórkę i ustawiłam tak, by facet widział jak wpisuję numer policji.
[K]- Dobra, k****a, już odjeżdżam. P********a gówniara.
[J]- Dzwonię.
Facet wycofał spod sklepu z piskiem opon i praktycznie spalił gumę, tak szybko odjechał.
Wnioski? Dwa. Pierwszy: słowo „policja” potrafi zdziałać cuda; drugi: piekielni uczą jak nie dać sobie w kaszę dmuchać ;)

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 596 (702)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…