Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#13037

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W zeszłe wakacje pracowałam we Francji przy zbiorze jabłek. Poza naszą grupą, wszyscy pracownicy byli Francuzami. Spośród Polaków tylko ja znałam francuski i potrafiłam się z nimi dogadać. Na mnie też spadała odpowiedzialność za przekazanie wszystkich niezbędnych informacji.
Nie tyle piekielna, co niezdecydowana była nasza brygadzistka.

Pierwszego dnia zbieraliśmy twardą, czerwoną odmianę. Po krótkim instruktażu używania sprzętu, brygadzistka pokazała nam, które jabłka mamy zbierać - mocno czerwone z plamkami. Zabraliśmy się do roboty.
Dwie godziny później, pani wraca, po drodze zbierając zostawione przez nas jabłka. Wkłada je do skrzyni i mówi, że takie też się nadają - czerwono-pomarańczowe. Zdziwiliśmy się, ale wróciliśmy na początek alejki i zbieramy od początku.
Tuż przed przerwą w południe, znów zbliża się brygadzistka, znów dorywając naręcza jabłek. Tym razem były ledwo pomarańczowe, w porównaniu z pierwszymi wyglądały na niedojrzałe. I znów gadka, że mamy się cofnąć i dozbierać.
Zbieraliśmy tak do ostatniej przerwy, podczas której brygadzistka znów przyszła i powiedziała, że mamy rwać jak leci - zielone, pomarańczowe, czerwone - wszystko. Popatrzyliśmy tylko na siebie z niemym pytaniem "nie można było tak od razu?" i po raz kolejny cofnęliśmy się dozbierać tym razem niedojrzałe jabłuszka.

Sytuacja nie była jednorazowa, powtarzała się przy każdej kolejnej odmianie. Szybko jednak zaczęliśmy ignorować początkowe zalecenia i od początku rwaliśmy wszystko.

Francuskie sady

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 91 (121)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…