Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#13415

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Uwielbiam historie zaszczurzonego o jego cudnych zwierzaczkach :) Ta o próbie uprowadzenia szczura przypomniała mi jedną z moich przygód.

Mia kocha zwierzątka. Ma ich więc dużo. Istoty koegzystują spokojnie w wielkim Kręgu Życia, jednak rolę Króla Lwa pełni dwunastoletnia kocica. Kot, jak to kot, im starszy tym bardziej leniwy i gruby i większość czasu spędza śpiąc w jakimś przytulnym miejscu. Dla mojej tłuściochy w okresie letnim jest to... duża doniczka z kwiatami stojąca przed wejściem do domu.
Lat temu ze 3 kocica moja zwana Grubą w najlepsze ucinała sobie jedną z drzemek w doniczce. Krzątałam się niedaleko pomagając mamie doprowadzić ogród do porządku. Nagle usłyszałyśmy jakieś okrzyki zachwytu.
Nawiasem mówiąc, Gruba ma futerko charakterystyczne i dość ciekawego koloru. Jest biało-czarna, przy tym czarne plamy są dość symetryczne. Ogon ma czarny z białą kropką na końcu.
Wracając do historii, krzykaczką okazała się kobieta lat około 40. Zachwycała się kotem.
[K]- Och, wygląda prawie jak mój! Uciekł mi kiedyś, mój Leonardo! (tak, nazwała kota Leonardo)
Odpowiadałyśmy z mamą z uśmiechem jakimiś "Tak?", "Aha" itp. W pewnym momencie kobieta z poważną miną powiedziała:
[K]- Proszę mi go dać.
[J]- Eeee... Nie ma mowy proszę pani, to jest nasz kot.
[K]- Dobrze zapłacę!
[J]- Niestety nie sprzedam mojego kota, przepraszam.
[K]- Ale to mój Leonardo! Patrzy się na mnie!
[J]- (kot patrzył, bo zaczęła piszczeć) To na pewno nie jest pani Leonardo, to kotka a nie kot.
Babka naburczała i poszła. Moja mama też zniknęła w piwnicy żeby wyjąć kolejny zestaw kwiatków, ja wróciłam do pracy. W pewnym momencie słyszę jakieś kocie syki i burczenie. Odwracam się i co? Babka otworzyła sobie furtkę i najnormalniej w świecie usiłowała ukraść mi kota! Od razu do niej podbiegłam.
[J]- Czy pani oszalała?! Proszę zostawić Grubą!
[K]- To mój kot! Zabieram go do domu!
[J]- Nieprawda, proszę mi w tej chwili oddać mojego kota!
[K]- Nie, to Leonardo! Ukradłaś mi go gówniaro! (miałam 16 lat)
[J]- Chyba cię poj**ało kobieto, oddawaj mi natychmiast tego cholernego kota bo nie ręczę za siebie!
Nie jestem dumna ze swojej wypowiedzi no ale cóż, nerwy... Babka swoje, chciała dać nogę. Zaczęłam wyrywać jej biedne kocisko rzucając przy tym przekleństwami na całe osiedle (znowu nerwy...) Moja mama wybiegła z domu zaalarmowana krzykami. Miała w ręku ogromny sekator i być może to dzięki temu kobieta w końcu odpuściła. Odeszła szybko, grożąc policją i pomstując na mnie i moją rodzinę 5 pokoleń wstecz.

"Leonardo" obdarzył mnie leniwym spojrzeniem z nutką zdziwienia i wrócił do doniczki, którą profilaktycznie przestawiłyśmy z mamą bliżej drzwi wejściowych. Na szczęście więcej nawiedzonej kociary nie widziałyśmy.

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 488 (638)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…