Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#13790

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będzie długo, więc przygotujcie sobie odpowiednią wyżerkę oraz popitkę na czas lektury :).

Historia toczy się już od jakiegoś czasu. Jedną z rzeczy, której nie toleruję, jest zapach dymu papierosowego. Jako, że mieszkam w Pruszczu Gdańskim, a pracuję w Gdańsku, to do pracy dojeżdżam prywatnymi autobusami lub busikami. Niestety, jeden z kierowców autubusu (dodajmy, że właściciel linii) ma paskudny nawyk palenia papierosów w autobusie po podjechaniu na przystanek podczas czekania aż się nazbiera opłacalna na przejazd liczba pasażerów. Akurat tego dnia siedziałem zaraz za kierowcą, więc wyjątkowo mocno mi dym przeszkadzał. Jako, że nie był to pierwszy przypadek, gdy autobus był zasmrodzony, to wstałem i poprosiłem kierowcę, by zgasił papierosa bo mi przeszkadza, a poza tym palenie w autobusie jest zakazane. Coś tam pomruczał czy nie mam większych problemów i uświadomił mnie, jaką to łaskę zrobił, że wcześniej podjechał, bo tak bym stał na przystanku i mókł, ale papierocha zgasił.

Jakiś czas później znowu trafiłem na ten autobus i znowu kierowca palił. Podszedłem i przypomniałem, że już wcześniej rozmawialiśmy na temat palenia w autobusie i że obowiązuje go pewien zakaz.
- [K]ierowca: Nie jadę, to mogę palić.
- [J]a: Niestety, od 15 listopada ub. r. nie ma znaczenia, czy Pan jedzie, czy nie - zakaz palenia obowiązuje Pana cały czas.
- [K]: Gówno prawda. Nie mądrz się. To jest prywatna linia, więc mogę palić kiedy chcę. A jak Ci się nie podoba, to nie jeździj tym autobusem.
Po czym nerwowo zgasił papierosa (przy mnie) i z tekstem:
- [K]: Palę?
- [J]: Palił Pan. Następnym razem, jak znowu będzie Pan palić, to zrobię zdjęcia i wezwę policję, to się Pan doedukuje kiedy można palić.
- [K]: Wysiadaj! Ostatni raz tym autobusem jedziesz!
Coś tam jeszcze pokrzyczał, ale już go nie słuchałem. Dojechałem tym autobusem do celu.

Nie minęło czasu wiele, a po raz kolejny trafiłem na niego. Gdy zajeżdżał na przystanek, w gębie miał, a jakże, peta. Takie typki działają na mnie, jak płachta na byka, więc specjalnie siadłem zaraz za nim, wyciągnąłem telefon i porobiłem zdjęcia jego, jego popielniczki, itd., po czym próbowałem dodzwonić się na policję. Niestety, nie udało się. Kierowca w końcu się kapnął, że mu zrobiłem zdjęcia, zaczął wrzeszczeć, że on sobie nie życzy, że bez jego zgody je zrobiłem, że mam wysiadać z autobusu. Po czym sam zrobił mi zdjęcie (ależ Panie kierowco, a nie potrzebuje Pan mojej zgody przypadkiem?) i kolejny raz obiecał mi, że ostatni raz z nim jadę. Znowu dojechałem tam gdzie chciałem. Skrupułów nie miałem i następnego dnia odwiedziłem komisariat policji, złożyłem zeznania, dołączyłem do niego płytę ze zdjęciami jako dowód. Pana kierowcę czeka niedługo rozprawa w sądzie grodzkim za palenie w środku komunikacji :).

Jako, że lubię zajmować się takimi typkami, to następnej okazji nie odpuściłem i jak tylko zobaczyłem mój "ulubiony" autobus, to od razu wsiadłem do niego. Kierowca wyskoczył z wrzaskiem, że mam wysiadać z autobusu, bo inaczej on nie pojedzie. Zlałem go, udając, że nie wiem, o co chodzi. Ten zaczął podburzać pasażerów, że dopóki ja nie wysiądę, to on nie ruszy. Pasażerowie oczywiści huzia na mnie, ale w końcu kierowca wymiękł i pojechał, po raz kolejny obiecując mi, że ostatni raz z nim jadę.

Widząc, że kierowca nie ma zamiaru mnie wozić i zaczyna co raz bardziej konsekwentnie do tego dążyć, to przy następnej okazji wsiadłem do tegoż autobusu z włączonym na nagrywanie playerkiem w kieszeni. Nie zawiodłem się. Wprawdzie kierowca był inny, ale za to awanturę zrobiła babka sprzedająca bilety, każąc mi wynosić się z autobusu, bo właściciel sobie nie życzy wożenia mnie. Po raz kolejny pojawiła się też śpiewka do ludzi, że autobus nie pojedzie, dopóki nie wysiądę. Zaczął wstawiać się za nią jakiś drechol oferując mi pomoc przy wysiadaniu, czy też wyniesieniu plecaka z autobusu, bo może tak będzie mi łatwiej wysiąść. Babka na cały głos, że jestem jakiś nienormalny, bo robię zdjęcia kierowcy bez jego zgody i skargi piszę, że taboret jestem. Pół autobusu jej zgodnie przytakuje, drugie pół autobusu siedzi cicho, nikt się nawet słowem jej i drecholowi się nie przeciwstawia. Ja sobie siedzę i mam polewkę z tego. W końcu jednak autobus ruszył, babka z miną bazyliszka sprzedała mi bilet, głośno się mnie pytając czy do Pruszcza. Po czym poinformowała, że, o zgrozo, znowu ostatni raz z nimi jadę :D. W międzyczasie wszedł drugi drechol, kumpel pierwszego i na wieść o tym, że ja z Pruszcza, to się bardzo ucieszyli, bo oni też tam wysiadają. Zaraz po tym padło stwierdzenie w rozmowie między drecholem a babką, że dawno w ryj nie dostałem i że trzeba będzie coś z tym zrobić, bo jak to taki niedorobek może porządnych ludzi denerwować :D. Trochę mi się gorąco zrobiło, szczerze mówiąc, i z autobusu wysiadałem zapakowując sobie cichaczem w rękaw odbezpieczoną pałkę sprężynową. Na szczęście do niczego nie doszło. Ja za to następnego dnia znowu na policję z nagraniem i zeznaniami. Groźby nie bardzo chcieli uznać, zresztą na ściganiu dresów akurat mniej mi zależało. Z przemiłym panem policjantem (pozdrawiam, jeśli czyta :D), tym samym zresztą co spisywał zeznania przy okazji poprzedniego zgłoszenia, ustaliłem, że jedyną sensowną rzeczą, za którą można ścigać, to jest odmowa wykonania usługi, tyle że oprócz odmowy musi nastąpić jeszcze niewykonanie usługi bez uzasadnionej przyczyny - więc tym razem nici ze zgłoszenia.

Nie minęło dni wiele i kolejny raz widzę "swój" autobus :D. Wsiadam, maszynka do nagrywania włączona. W trakcie wsiadania kierowca specjalnie przytrzasnął mnie drzwiami, jednak mimo to wsiadłem. Przybiegł do mnie w takim tempie, że mało nóg nie połamał.
- [K]: Wynoś się z autobusu! Nie będę Ciebie woził i się denerwował
Cap mnie za ramię i próbuje wypchać z autobusu. W trakcie szarpania spostrzegł się, że... autobus mu jedzie do tyłu. Tak, z wrażenia zapomniał zaciągnąć hamulec :). Wrócił się, zaciągnął go i z powrotem do mnie. A ja zacząłem grać wg scenariusza, tak aby na nagraniu był dowód zaistnienia wykroczenia z §138 KW, co by bez problemu moje zgłoszenie przyjęli na komisariacie.
- [K]: Wysiadaj!
- [J]: Czy odmawia mi Pan wykonania usługi przewozu autobusem?
- [K]: Tak i pisz sobie skargi gdzie chcesz!
- [J]: A dlaczego Pan nie chce mnie wozić?
- [K]: Bo nie!
- [J]: I to jest jedyna przyczyna?
- [K]: Tak!
- [J]: Dziękuję za odpowiedź, w takim razie wysiadam i do widzenia.

I znów następnego dnia wizyta na komendzie z nagraniem. Policjant, który po raz trzeci trafił na mnie banan od ucha do ucha. Pogadaliśmy sobie, pośmialiśmy, spisał moje zeznania. Pana kierowcę czeka zaś po raz kolejny wizyta na komisariacie, a potem w sądzie grodzkim :).

Na razie sobie odpuściłem jeżdżenie tym autobusem, bo szkoda nerwów, ale za jakieś 2-3 miesiące, jak się cała machina biurokratyczno-sądowa przetoczy przez przemiłego Pana kierowcę i zasądzi mu odpowiednie grzywny, mam w planach ponowne zawitanie w progi rzeczonego autobusu i sprawdzenie, czy już się czegoś nauczył, czy nie. Jeśli nie, to w rękawie mam jeszcze kilka asów oprócz tych już wypróbowanych, między innymi "As UOKiK", "As lokalna prasa" czy "As Urząd Miejski, z którego kierowca-właściciel prawdopodobnie dostaje dofinansowanie do linii" ]:->

Autobus linii nr x Gdańsk - Pszczółki

Skomentuj (127) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 78 (392)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…