Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#13852

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Koniec pasożytowania - czas dodać coś od siebie.

Wszystko działo się jakieś trzy lata temu.
Do stomatologa jeździłam do centrum miasta. Dentystka była bardzo miła, lecz nie zmieniało to faktu, że znieczulenie, które dostawałam było albo słabe, albo źle wstrzyknięte, bo cały czas bolało. No ale nic, pani stomatolog za każdym razem przerywała wiercenie - wystarczyło, że poinformowałam ją jakoś, że boli.
Wszystko było w porządku, dopóki owa pani nie wyjechała na stałe do Warszawy, a na jej miejscu nie pojawiła się inna kobieta.

Teraz historia właściwa.

Byłam umówiona na leczenie kanałowe któregoś z tylnych zębów. Przyjechałam, czekam zestresowana (dziesięcioletnia dziewczyna ma prawo, nie?) i gdy nadeszła moja kolej, usiadłam w fotelu. Pani doktor przejrzała kartę, porozmawiała z mamą, co i jak i zaczęła leczenie kanałowe (ze "znieczuleniem"). Wszystko było w porządku... Do czasu.
Podczas wkładania sprężynek w kanały zębowe (tak to się zwie?) zabolało, więc wydałam z siebie krótkie jęknięcie. Brak reakcji. Sytuacja powtórzyła się kilka razy, lecz ból był większy i w końcu... popłakałam się. No niestety, taka jest prawda. W końcu prawie krzyknęłam.
- Co? Boli cię to?! Nie mów, że to Cię boli! - usłyszałam.
I pani doktor chcąc zademonstrować mi, że przecież mnie NIE BOLI, zaczęła poruszać włożonymi sprężynkami. Ja, pokorne (wtedy ^^) dziecię, popłakałam jeszcze przez chwilę i się uspokoiłam. Dotrwałam jakoś do końca wizyty i więcej w owym gabinecie nie zawitałam.

Teraz jeżdżę do stomatologa, który jest bliżej, ma silne znieczulenie (nie czuję połowy twarzy dwie godziny po wizycie) i podczas wiercenia śpiewa sobie "Parole, parole, parole..." :]

Stomatolog w Szczecinie

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 83 (143)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…