Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#13895

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Pracuję na ochronie.
Dzień dzisiejszy oficjalnie chrzczę mianem "Dnia wieśniaka", tudzież innymi dożynkami. W każdym razie, dużo kapuścianych głów dziś się zjechało.

Niedługo przez zamknięciem do sklepu weszła ośmioosobowa grupa tak zwanej bananowej młodzieży. Panowie wyglądali na bardziej zadbanych od pań, które z kolei wyglądały jak ogłoszenie o korepetycjach językowych zaczynających się zazwyczaj od słów "łatwo, tanio i przyjemnie".
Grupa z miejsca rozpierzchła się po całej powierzchni obiektu i rozpoczęła zdezorganizowaną akcję znoszenia ubrań do przymierzalni. Gdy wyszli i rzucili przymierzone ciuchy na najbliższy stół, oniemiałem.

Wszystkie damskie ubrania miały dziury na szwach, a czasami nie tylko tam! Najpewniej dziewuchy usiłowały wbić się w za małe rozmiary, które nie chciały jednak ich wyszczuplić.
Zatrzymałem ich i zażądałem, by zapłacili za zniszczony towar. Wyśmiali mnie, aż wieszaki zaskrzypiały. Nie przytoczę tego, co od nich usłyszałem, ale dowiedziałem się sporo o własnej rodzinie i pochodzeniu, o tym, kim są ich ojcowie i jaką stawkę pobierają za godzinę chronienia najgroźniejszych oprychów w mieście, którzy z kolei chętnie zapoznają mnie ze składem mineralnym wałów nadodrzańskich. Tu wyśmiałem ich ja, ale niestety, sytuacja pozostawała patowa. Na domiar złego, blokowali kolejkę do kasy, przez co dookoła zebrała się spora grupa gapiów.
- Zapłaćcie i spadajcie - zarządziła nagle dziewczyna stojąca za nimi. Na oko miała 23 lata, do tego nie widać po niej było uwielbienia dla naturalnego piękna. Solarium, farbowane włosy, ubranie typowe dla dziewczyn uczęszczających na solarium i farbujących włosy na platynowy blond.
- Tyyyyyy?! - zaczęli rżeć bananowcy - Ty nam rozkazujesz? Taka głupiutka suka? - I w tym tonie przez około dwie minuty. Ani moje powarkiwania, ani wzburzone głosy innych klientów nie przerywały ich zabawy. W końcu jednak przestali, a dziewczyna skrzętnie to wykorzystała.
- Wypraszam sobie. Studiuję pedagogikę i nie życzę sobie takiego traktowania - tu trzeba przyznać, powiedziała to tak, jakby składała się wyłącznie z dumy. - Do tego ostrzegam, że mój chłopak studiuje prawo...
- HAHAHAHAHAHAhahahahahaha! - Odpowiedziało jej osiem gąb. Znów zaczął się festiwal wyśmiewania, gdzie głównym celem stał się tajemniczy student prawa. Schemat się powtórzył, grupa umilkła, wkroczyła dziewczyna.
- Czaaaarrruuuś! - zawołała w stronę przymierzalni, z której po chwili wyszła... góra. W każdym razie, tak przez chwilę myślałem.
Oto przez sklep przechodził ponad dwumetrowy facet postury kwadratu, na moje skromne oko, 200 kilo żywej wagi odzianej w ortalionowy dres.
Człowiek-szafa stanął przed oniemiałymi nagle chamami, pogrzebał w kieszeni i wydobył z niej... okulary i mały notesik. Okulary trafiły na nos, a notes został otwarty na stronie oznaczonej fiszką.
- Zgodnie z ustawą xx, paragrafem xx, z dnia xx, uszkodzenie mienia ... [ble ble ble - prawniczy język] grozi pozbawieniem wolności do lat xx. Dodatkowo, wyzywanie mojej dziewczyny grozi trwałym kalectwem do lat pięciu, bo potem komuś może znudzić się karmienie was przez słomkę. - To powiedziawszy, zdjął okulary.
W życiu nie widziałem tak szybkiej płatności kartą, tak uniżonych przeprosin i tak widowiskowego sprintu w stronę wyjścia ze sklepu.

Ochrona

Skomentuj (67) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1598 (1760)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…