Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#13908

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czytając różne przygody związane z MPK postanowiłam dodać też coś od siebie :)

Mieszkam w Krakowie i jestem 21-letnią studentką.
Mimo młodego wieku cierpię na pewne schorzenie kolan, co sprawia, że czasem mam naprawdę spore problemy z chodzeniem czy staniem w miejscu.
Dodatkowo jestem też żywym barometrem, najmniejsze wahanie ciśnienia jest w stanie sprawić, ze będzie mi słabo.

A teraz historia:

Był wyjątkowo duszny i parny dzień, a na dodatek odezwały się moje kolana.
Wracałam autobusem do domu. Kiedy zwolniło się miejsce z tyłu przy oknie, postanowiłam sobie je zająć, jako że ledwo stałam na nogach, w pełnej ludzi puszcze na kołach.

Kiedy autobus zajechał na przystanek koło jednego z hipermarketów(Ten na T..) do autobusu wtoczył się większego kalibru babsztyl na 10-cio centymetrowych szpilkach.

(Mówię babsztyl, bo starszej kobiety z pofarbowanymi na fioletowo jedynymi 2 kosmykami włosów w pseudo skórze i szpilach nie mogę nazwać zgrabnie babcią..nie żebym kazała nosić kiecki za kostki i ortopedyczne buty, ale minimalne wyczucie smaku i ogólne pojęcie na temat "co mi w danym wieku pasuje" to chyba nie zbrodnia? )

Babsztyl targał dwie wielkie torby z zakupami. Jakby innych miejsc nie było, "szczyt mody" podreptał akurat w moją stronę.
Żeby dokładnie odwzorować sytuację, dodam że obok mnie w tym momencie było wolne siedzenie..plus miejsce na bagaż za mną.

Usłyszałam znaczące "ekhm"

I teraz "J"-Ja, "P" - piekielny babsztyl.

P: ekhm..
J: (nie reaguje, pominę już fakt że byłam blada jak ściana)
P: przepraszam, ale czy mogłabyś mi zwolnić miejsce?
J: ależ nie ma takiej potrzeby proszę pani, obok mnie przecież nikt nie siedzi
P: no, ale ja chcę usiąść i jeszcze torby gdzieś położyć muszę..
(Tu mnie powaliło, że niby mam zejść i zemdleć na środku autobusu bo ona nie ma gdzie zakupów położyć?)
J: przecież za nami jest na to miejsce
P: ale mi się tam nie chce iść
(Jak wiecie miejsca na bagaż są zaraz za siedzeniami, a nie 5km dalej..)
J: ale to tuż za panią, wystarczy się obrócić..
P: ale mi się tam nie podoba, zawsze siedzę na 2 krzesłach
J: przykro mi, ale się źle czuję i bolą mnie nogi, jak się pani nie chce iść proszę wziąć zakupy na kolana
P: co? gówniara i się stawia?! Ale ja tu chcę i masz mi ustąpić! Ja starsza jestem! Szacunku do starszych nie masz za grosz małolato!
J: nie mam obowiązku pani ustąpić, obok jest wolne a nad krzesłem nie ma żadnego znaczka, dlaczego pani nie pójdzie na przód pojazdu i nie poprosi o miejsce?
P: będzie mi się stawiać! Patrzcie no ją! A co jeżeli mi się podoba właśnie tu?
J: skoro tak się pani tu podoba to proszę, stać i podziwiać tego miejsca pani nie bronię.
P: Ale ja starsza jestem!
J: sądząc po pani ubiorze..chyba nie bardzo..
(zakpiłam sobie już nieźle wkurzona)
J: może być sobie pani i królową świata, ja pani nie zwolnię miejsca, na pani zakupy.
P: A właśnie że zwolnisz! Ja tu zawsze siedzę i to miejsce jest moje! Nie będziesz mi mówić co mogę a co nie i jak mam się ubierać gówniaro!
J: (olałam ją)
P: Masz mi zwolnić a jak nie to cię zmuszę!
J : (brak reakcji)
W tym momencie zachowanie piekielnej przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Babsztyl bez najmniejszych zahamowań wpierdzielił mi ciężkie zakupy na moje nogi. Kiedy prawdopodobnie puszka ananasów albo czegoś innego wbiła mi się w chorą nogę, miałam już tego dość.
Zrzuciłam jej zakupy na ziemię. W tym momencie najczerwieńszy pomidor był anemikiem przy piekielnej..

P: ty po*&^%a gówniaro! Masz pojęcie ile to kosztowało?! Jajka mi pewnie potukłaś i kieliszki!
J: skoro ma pani tyle pieniędzy na zakupy, to czemu nie zawołała pani taxówki?
P: jeszcze będzie się odzywać do mnie! k***a jedna! Pół dnia latałam za tym jak głupia a ty mi niszczysz?! Oddawaj kase! Płać za szkody smarkaczu po******ny!
J: za nic nie będę płaciła, to pani włożyła ten badziew na moje nogi, przez co moje schorzenie mogło ulec pogorszeniu, to pani powinna mi zapłacić. A tak poza tym. Jeżeli w tych szpiluniach była pani zdolna latać cały dzień po sklepach, to i może sobie paniusia w nich postać..

W tym momencie Wysiadał jakiś kark, napakowany łysy i w skórze. Zerknął znacząco na babunię a ta zebrała rzeczy i zwiała z autobusu.
Już nie wspomnę jak babunię zatkał tekst o szpilkach :D

Tydzień miałam problemy z nogami, ale na szczęście nic poważnego.
Bezczelność niektórych ludzi nie zna granic..

MPK

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 193 (251)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…