Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#13965

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Historia o piekielnym braku pomyślunku, prowadzącym do krzywdy naszych braci mniejszych.

Tydzień temu stary znajomy podrzucił nam swoje dwie szczurki na przechowanie - wyjeżdża na miesiąc i nie ma ich jak zabrać. Zgodziliśmy się wspólnotowo całym mieszkaniem, więc nie było problemu.

Szczurzyczki przyjechały w małym nosidełku przeznaczonym chyba dla chomików - szerokie na dłoń, długie na dwie. Kolega od progu z rozbrajającą szczerością wyznał, że nie ma klatki, bo nie chciało mu się jej dźwigać pół miasta, a my kiedyś mieliśmy gryzonie, to można wykorzystać naszą. Ok, wyciągnęliśmy klatkę, rozłożyliśmy osprzęt, wypuszczamy szczury...

To był obraz nędzy i rozpaczy. Starsza, ledwo się ruszająca, miała zakrwawiony pyszczek, młodsza, z białym futerkiem, krwawiące rany na całym ciele - okazało się, że sama rozdrapuje sobie skórę. Znajomy jednak stwierdził, że to tylko stres spowodowany podróżą. Ok, nie znam się na szczurach, wiózł je pociągiem, potem tramwajem, w tym pudełku, to mogły się zdenerwować.

Jednak drapanie i krwawienie nie ustąpiły aż do czwartku, kiedy to zapakowałam szczury w nosidełko i hajda, do weterynarza. Ten obejrzał zwierzaki, osłuchał i wydał werdykt. Starsza wydziela z oczu czerwonawą wydzielinę (nie krew) z powodu... nerwów - szczur z nerwicą! Młodsza z kolei drapie się do krwi przez alergię na ściółkę (dodam, że używaliśmy tej, którą przyniósł właściciel).

Kolega, uraczony tymi rewelacjami stwierdził, że w sumie nie zwrócił nigdy na to uwagi, bo klatka ze szczurami stała... w szafie (!) i nie widział na nich żadnej krwi, a poza tym to nie powód do paniki, bo samo przejdzie (jakoś nie przeszło przez pół roku).

Mały wywiad środowiskowy dopełnił obrazu: szczurki dostawały jeść tylko, kiedy właściciel wracał do mieszkania, raz na trzy-cztery dni (albo dłużej, jeśli pojechał na jakiś festiwal lub konwent). Maluchy były tresowane przez niego np. do ciągłego siedzenia na jego ramieniu (bo to takie fajne jak tam siedzą) głównie poprzez niekarmienie ich i karcenie. Kiedy jedna spadła z sufitu klatki i wykręciła sobie kark, kolega nie widział powodu do wizyty u weta - małej tak już zostało, bo miała skręconą szyję... Takich opowiastek było sporo, a wszystkie utwierdziły nas w decyzji, że szczurzyce już do właściciela nie wrócą.

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 510 (572)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…