Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#14009

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mając lat 18 miałam ostatnie szczepienie. Poszłam do przychodni, odwiedziłam lekarza, a później do kolejki do zabiegowego czekać na szczepienie. Przede mną weszła matka (młoda) z synem na oko 4-letnim.
I się zaczyna. Po 5 min słyszę płacz, no cóż, małe dziecko się wystraszyło igły, zabolało, trochę popłacze i przejdzie. Jednak nie. Płacz przeistoczył się w nieziemskie krzyki, słychać było też rozdrażnione 2 kobiety jak krzyczą na malca. Chwila ciszy i znowu krzyki, tym razem było słychać jak coś metalowego, prawdopodobnie półka ze szczepionkami ląduje na podłodze. Mały się drze, coś znowu poleciało. I tak z 15 min. Matka całą rozczochrana, z udartym kawałkiem rękawa bluzki, z miną mordercy wynosi syna. Myślałam że się udało. Pielęgniarka prosi mnie o chwilę cierpliwości, bo musi posprzątać. No rozumiem, mały narozrabiał. Mija jakieś 5 może 7 min, patrze matka wraca z dzieciakiem do przychodni, mały ma loda w ręku i paczkę chipsów w drugiej, na dodatek widzę że matka kupiła nieco słodyczy. Pakują się do gabinetu i powtórka z rozrywki... Po 20 min wychodzą, no chyba się udało. Tym razem poproszono mnie i od razu pielęgniarka mnie przeprasza za bałagan... No nieźle dzieciak narozwalał. Szczepienie zrobione, lekarka prosi mnie tylko żebym chwilę posiedziała na poczekalni, żeby mi się nic nie stało (jestem alergiczką). Podejście numer 3 matki z synem. To samo, tym razem do akcji wkroczył lekarz, facet słusznej postury, słychać było jak próbuje małego uspokoić. Prawdopodobnie mówił: "chłopaki nie płaczą". Dalej nie wiem co się działo bo po 15 min mogłam iść do domu, a do mojego wyjścia cały czas działy się tam cuda.

Możecie mnie zlińczować, ale ta matka nie miała podejścia do dzieciaka, co gorsza rozpieściła go i myślała że słodyczami malca udobrucha.

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 117 (199)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…