Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#14147

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia o tym, że z rodziną a nawet niektórymi znajomymi najlepiej wychodzi się na zdjęciu.

Znam się na kompach. Nawet trochę więcej niż znam, ale na moim osiedlu wystarczy umieć wgrać Windowsa i sterowniki, żeby uchodzić za "pro, elo hakiera". Oczywiście sporo osób zarówno z mojej rodziny jak i znajomych myślało, że skoro "po znajomości" to równie dobrze za darmo. Na początku nie powiem, jeśli ktoś raz o coś poprosił i faktycznie była robota na 5 minut nie brałem kasy. Przyzwoici ludzie i tak jeszcze jakieś tam drobne na piwo dali. Potem się jednak zaczęło.

Najpierw ciocia: praktycznie co trzy, cztery dni coś się "psuło" w komputerze. Potem praktycznie trzy razy pod rząd musiałem jej instalować system. Za trzecim razem dowiedziałem się dlaczego: nie podobało jej się to, że folder WINDOWS zajmuje tyle miejsca i conieco z niego usuwała. W końcu oświadczyłem, że mój czas też jest cenny (pracowałem wówczas jako nauczyciel w szkole) i nie mogę przylatywać co 2 dni do jakiejś pierdoły. Ofkors foch i nerw, bo ja MUSZĘ. Nie przejąłem się tym i moje "obowiązki" przejął brat. Dodam, że też już ma dosyć całej sprawy i wkrótce ciotuńcia będzie skazana na serwis.

Znajomi: Przestałem już dawno choćby odbierać telefony od ludzi, których znam na osiedlu tylko z widzenia a którzy czują przez to, że muszę im pomóc, bo "znam się na kompach". W taki oto sposób jeden z "kolegów" chciał, żeby postawić mu od nowa system, wgrać sterowniki, wyczyścić resztę partycji itp. W zapłatę "przyjdziesz sobie, posiedzimy, pogadamy". Wku... Zdenerwowałem się nie na żarty i w zamian zaproponowałem (co pokrywało się z fachem "kolegi") żeby w takim razie położył mi tapetę, kasetony i nową wykładzinę w pokoju, a ja sobie z nim posiedzę i pogadam. Oczywiście "kolegę" straciłem.

Koleżanka: za robotę, która zajęłaby mi lekko 6-8 godzin (złożenie paru zestawów, postawienie na nich systemów, jeszcze jakieś drobiazgi) chciała się odwdzięczyć... postawieniem browara w miejscowym pubie. O! Słodkie niewolnictwo! A ja głupi chciałem od niej 200zł...

Dodam, że do dzisiaj zostało mi kilkoro stałych klientów wśród rodziny i znajomych, a którzy na szczęście wiedzą, że cudzy czas też kosztuje i nie pytają się czy, tylko ile zapłacić. A reszta niech sobie wzywa serwis i buli 4x tyle co ja bym zażądał.

Chodzący serwis informatyczny

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 615 (725)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…