#14152

Kilka miesięcy temu mieszkałam na dużym osiedlu. Jak wiadomo na osiedlach zazwyczaj brakuję miejsc parkingowych. U nas pod blokami zrobili nowy większy parking. Każdy z sąsiadów przyzwyczaił się parkować na przeciwko swojego bloku.
Podjechałam na parking a że poruszam się dość dużym autem więc nie zawsze w wolne miejsce mogę się wcisnąć. Podjechałam tylko na chwilę pod blok bo zapomniałam telefonu. Pod moim blokiem było jedno miejsce lecz bardziej nadawało się na za parkowanie skuterem.
Zaparkowałam pod blokiem obok. Wyszłam z auta i w tym momencie zobaczyłam że za moim autem ustawiała się sąsiadka z bloku obok. I zaczęła się drzeć na mnie ile miała siły (jechała z przyjaciółką dlatego taka cwana była), dialog wyglądał mniej więcej tak:
Sąsiadka: czy Pani nie wie gdzie się ku... parkuje
Ja: a W czym ma Pani problem?
Sąsiadka: a w tym mam problem że parkujesz na moim miejscu i pod moim blokiem
Ja: z tego co widzę nie jest napisane nigdzie że to Pani miejsce a po drugie jest to parking miejski a nie osiedlowy
Sąsiadka: to parkuj se pod swoim blokiem
Ja: jak by było miejsce to bym tam parkowała a jak się Pani tak uparła na to miejsce to za 3 minuty jadę z powrotem to proszę stać i czekać
Sąsiadka: no ku... widać że buractwo po tablicach nawet
Ja: buractwo to teraz mordę drze

Wybuchłam śmiechem i poszłam. Za chwilę jak odjechałam ona oczywiście wjechała na moje miejsce.
Tablice rejestracyjne mam z pod miasta ale tylko dlatego że auto nie przerejestrowane haha.
Pani sąsiadka ledwo co kupiła auto kilka miesięcy temu a już rządzi parkingiem miejskim.
Żeby było lepiej kilka dni później mój chłopak miał rysę od nadkola do nadkola prawej strony auta a ja przebitą oponę. A mój kuzyn mieszkający w bloku obok zostawił auto na noc a rano znalazł karteczkę że jest chu..... i ze ma parkować gdzie indziej. Dodam że naprawdę parking jest duży i nie raz jest kilak miejsc wolnych cały dzień ale ludzie nie z tych bloków boją się zostawiać tam auta żeby piekielni sąsiedzi im nie porysowali.

osiedlowe parkingi