Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#14258

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jako, że nie czytałem wszystkich historii na stronie, to z góry przepraszam jeśli podobna historia znalazła się tu wcześniej. Jest to historia, jaką, na pewno, przeżyło trochę ludzi (ludzi którzy czytają książki wypożyczone w bibliotece). (Przepraszam za te powtórzenia słowa "Historia", to takie nieprofesjonalne - wiem, ale dziś nie mam już siły na budowanie idealnych zdań).

Wielu z was zdarzyło się czytać książki z biblioteki. Na pewno też wiele widzieliście - podarte strony, wyrwane kartki, zamazane słowa (często niezidentyfikowanymi cieczami), wszelkiej maści rysunki i rysuneczki, wypisane wulgaryzmy, czy nawet pozaznaczane części tekstu, marginesy etc.

Ale wszyscy, którzy się z tym spotkali, wiedzą, że wyżej wymienione rzeczy nie są aż tak uciążliwe, jak dwie sytuacje, które opiszę niżej i które spotkały mnie już kilkakrotnie.

W historii mamy do czynienia z piekielnymi typu 'widmo', czyli nie wiesz kto, nie wiesz kiedy, nie wiesz po jaką cholerę.

Do rzeczy, oto dwie sytuacje:

1. Wypożyczam książkę (tytuł nieistotny). Książka z gatunku kryminał, czyli niemal do ostatniej strony czytasz z wielkim zainteresowaniem by w końcu się dowiedzieć kto zamordował (a czasem koniec potrafi być zaskakujący), otóż wyobraźcie sobie - czasem wcale nie musisz czekać do ostatniej strony, mi wystarczyła około 15 strona, gdzie w tekście było bardzo wyraźnie zaznaczone imię i nazwisko bohatera, a nad nim, ręcznie pisane, trzy słowa - To on zabił. Dziękuje Ci Panie/Pani piekielny/piekielna 'widmo'.

2. Wypożyczam książkę, wracam do domu. Przede mną deszczowe i zimne po południe, ale nie martwię się tym. Robię sobie herbatę, na talerzyk nakładam kilka ciastek (tudzież innych łakoci), wszystko ustawiam sobie, obok paczki papierosów, popielniczki i zapalniczki, na stoliku usytuowanym obok wygodnej kanapy. Rozkładam się, na tej kanapie wygodnie, książka w rękę i wiem, że kolejne godziny spędzę zanurzony w lekturze. Książka bardzo ciekawa, wciąga niesamowicie, prę przez strony do końca, straszliwie zaciekawiony finałem. I teraz spróbujcie sobie to wyobrazić. Macie przed sobą otwartą książkę, czytacie tą stronę, którą macie po swojej lewej. Tak też robię, całkowicie oddany każdemu przeczytanemu słowu, nie zwracam uwagi na to co jest linijkę niżej, a już na pewno nie zwracam uwagi na stronę po prawej. Czytam ostatnie słowa na stronie po lewej (jeszcze nieświadomy, tego co za kilka sekund mnie spotka), koniec strony, mój wzrok ląduje na stronie po prawej. I co widzę?, zewnętrzną stronę okładki (widać ślady po wyrwanych 2-3 kartkach) i na jej środku napis - Hahaha - nigdy się nie dowiesz.

Przepraszam, że się tak straszliwie rozpisałem, ale poczułem chęć wylania wszystkich emocji. Jestem chyba jakiś dziwny...

PS. Pozdrawiam wszystkich 'oczytanych' i życzę wam byście nie spotykali takich niespodzianek.

Piekielni Biblioteczni 'Widmo'. W skrócie PBW.

Skomentuj (68) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 725 (1061)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…