Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#14591

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie długi wstęp...
Na początek muszę wyjaśnić, że oprócz polskiego obywatelstwa mam również niemieckie, przy czym od razu mówię, że ani trochę nie czuję się Niemcem, mieszkam w Polsce od urodzenia, nawet nie znam języka niemieckiego i jeśli sytuacja mnie nie zmusi, nie przyznaję się do obywatelstwa tego kraju. Po prostu mam trochę niemieckich korzeni i kiedyś dawno temu rodzice skorzystali z takiej możliwości i obywatelstwo mi wyrobili. Czasami się przydaje.

Do rzeczy - mój brat ma totalnego świra na punkcie starych samochodów. Kupuje, remontuje, sprzedaje, wyszukuje części do rzadkich modeli, sam ma dwa już odrestaurowane, a ze trzy mu zalegają w ogrodzie czekając na swoją kolej. Miał zamówienie na dosyć nietypowe auto, znalazł je w Niemczech, w dodatku z kierownicą po właściwej stronie (chodziło o Triumpha Staga, angielskie auto).
Spoko, pojechaliśmy, obejrzeliśmy, wszystko gra, zgodne z opisem. Kupione.

Zarejestrowane jednak na mnie, jako obywatela niemieckiego oraz ubezpieczone, na niemieckich tablicach - wszystko legalnie, miało to na celu umożliwienie normalnego jeżdżenia autem zanim się uda je zarejestrować na polskie zabytkowe tablice. Na chwilę obecną samochód nie spełniał wymogów, bo miał silnik od zupełnie innej marki ze wszystkimi tego konsekwencjami i powrót do oryginalnego stanu potrwałby z pół roku. Tak po prostu było wygodniej, niż rejestrować na białe polskie tablice, a potem uruchamiać żmudną procedurę przyznania żółtych, zabytkowych.

Długi wstęp, pora na właściwą historyjkę.

Wziąłem Triumpha na przejażdżkę. Fajna pogoda, ciepło, klasyczny kabriolet, zasuwam przez pola, nagle z krzaków wyskakuje policjant z lizakiem. No tak, radar. Wprawdzie nie grzałem ile wlezie, ale trochę ponad przepisowe 70 jednak było. P - policjant, J - ja.

P - Dowód rejestracyjny i prawo jazdy! (ani dzień dobry, ani przedstawienia się.. no nic, zdarza się)
J - W porządku panie władzo, proszę. Co się stało?
P- Trzeba było patrzeć na licznik, a nie głupio się pytać! (dosyć opryskliwym tonem).
J - OK, ile mnie Pan zmierzyl?
P - 115.
J - Niemożliwe, proszę pokazać mi miernik i legalizację.

Tutaj długa wymiana zdań, wręcz pyskówka przeplatana z jego strony wyrażeniami raczej uznawanymi za wulgarne - w końcu obejrzałem miernik i dokumenty, na szczęście badanie techniczne nieważne od miesiąca. I dobrze, bo na 100% jechałem około 80-90, a nie 115. Policjant jak zobaczył, że oddaję mu z satysfakcją homologację miernika rozpoczął atak.
P - Widzę, że auto kupione trzy miesiące temu, a na rejestrację jest 30 dni. Będzie grzywna i zabieram dowód.
J - A z jakiej racji?
P - Przecież mówię. Brak przerejestrowania, brak OC.
J - Samochód jest zarejestrowany w Niemczech, ubezpieczenie ma pan w ręku. Niech pan spojrzy!
P - Nie interesują mnie niemieckie świstki, nie przerejestrowane auto, będzie kara.

Zabrał się w tym momencie do wypisywania jakichś papierków, zaczął coś tam przez radio mówić, mnie się w końcu ciśnienie podniosło...

J - Na jakiej podstawie chce mnie pan ukarać?
P - Już mówiłem! Polak nie może jeździć nieprzerejestrowanym autem po Polsce.
J - Ale Niemiec może swoim jeździć.
P - Ale pan nie jest Niemcem i nie może pan.
J - Jestem Niemcem.

I pokazałem niemiecki paszport. Pogderał trochę, pomarudził, w końcu wrócił w swoje krzaki. A wystarczyło nieco więcej kultury, to bym mu wyjaśnił od razu sytuację.

Policja

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 714 (800)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…