#14714

Nie wiem kto w tej historii jest bardziej Piekielny.
Mam sporo szacunku do osób pracujących w marketach, bo wiem, że praca nie jest lekka, a zarobki marne. Ale w ciągu ostatnich trzech dni moja cierpliwość została wystawiona na dużą próbę.
Przedwczoraj udałam się do znanego marketu na T. Poza całą masą innych zakupów w moim koszyku znalazły się dwa opakowania płatków kosmetycznych, złączonych w jedną paczkę, bo promocja. Przy kasie pani informuje mnie, że nie może mi ich sprzedać, bo kod nie wchodzi. Akurat wtedy nie były mi jeszcze bardzo potrzebne, więc machnęłam ręką. Ale dzisiaj znowu poszłam na zakupy i znowu chciałam kupić te same płatki. Znajdowały się w tym samym miejscu, ta sama promocja. 2 w cenie 1. Biorę po raz drugi. A przy kasie znowu niespodzianka:
[K]Kasjerka, [Ja]:
K: Nie mogę ich pani sprzedać, bo kod nie wchodzi
J: Przedwczoraj też chciałam je kupić i był ten sam problem. Dlaczego w tym czasie nikt się tym nie zajął?
K: Nie wiem, ja nie jestem za to odpowiedzialna.
(W międzyczasie zauważyłam, że obok kasy leżą już dwie paczki dokładnie takich samych płatków, więc komuś też nie udało się kupić. Ja tym razem nie miałam zamiaru odpuścić.)
J: To w takim razie proszę zawołać kogoś kto jest za to odpowiedzialny, bo ja chcę kupić te płatki.
K: Ale ja ich pani nie sprzedam, bo kod nie wchodzi.
J: Rozumiem, więc proszę sprzedać mi inne i zgłosić komuś ten błędny kod, albo nie wiem usuńcie z półki towar.
K: To niech pani idzie sobie wybrać inne.
J: Nie, ja już byłam dwa razy. Niech pani teraz coś z tym zrobi, bo ja się nie ruszę dopóki nie dostanę płatków.
Na szczęście ludzie w kolejce mnie poparli i pani obrażona przyniosła mi to o co prosiłam.

Nie rozumiem czasami metod działania w takich sklepach, chyba łatwiej zająć się sprawą i rozwiązać, niż przez parę dni maglować ten sam problem.

Market