Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#14843

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Historia ta miała miejsce, gdy pojechałam z rodzinką (rodzice i 9-cio letni brat) na od dawna upragnione wakacje nad morzem.

Szósty dzień, przyjemny wieczór. Byliśmy wcześniej parę godzin na plaży, rodzice byli zmęczeni, ale mi i bratu jeszcze było mało, więc dostaliśmy parę groszy od rodziców i sami ruszyliśmy do miasta.
Przechodziliśmy akurat obok salonu gier. Brat poprosił mnie o "piątaka" na grę w "Tekkena". Zrobił maślane oczy i poprosił, bym zagrała z nim. No dobra, co mi szkodzi.

Moneta wrzucona, zaczęliśmy grać.
Mieliśmy małego obserwatora-na oko 6-letniego chłopca. Przez chwilę stał spokojnie i tylko patrzył, a my bawiliśmy się w najlepsze. W pewnym momencie, chłopiec odepchnął mnie od gry i sam zajął moje miejsce.
-Przepraszam, ale teraz gra jest zajęta. Poczekaj proszę aż skończymy.
Żadnej reakcji. Spróbowałam jeszcze raz.
-Hej, mówię do Ciebie. Teraz jest nasza kolej, zaraz skończymy i będziesz mógł zagrać.
Chłopiec odwrócił się do mnie, pokazał mi język i dalej oczy w monitor. Tu wkroczył mój brat.
-Ej, może i jesteś młodszy ale chyba nie głuchy, co? Poczekaj na swoją kolej!
Przytaknęłam, odsunęłam chłopca od gry i znów zajęłam miejsce przy konsoli. Zaznaczam, że nie szarpałam nim, tylko leciutko odsunęłam. Nie minęło parę sekund, a chłopiec błyskawicznie nacisnął parę guzików i jakimś cudem zresetował nam grę. By zacząć grać, była potrzebna kolejna moneta.
Brat się zdenerwował.
-Psia kość, nie masz co robić? Albo zaraz stąd znikniesz, albo Ci skopie tyłek!
Chłopiec zrobił wielkie oczy i zniknął w ciągu paru sekund. Troszkę byłam zła na brata, że tak go przestraszył. Czułam, że zaraz może przybiegnie tu jego mamuśka bądź tatuś i szczerze mówiąc, nie myliłam się.
Szukałam w kieszeni kolejnej pięciozłotówki, gdy nagle czyjaś dłoń szarpnęła mną tak, że o mało nie wylądowałam na ziemi. To była matka chłopca.
-Pier*****a szmato, czego mi mojego Tomusia bijesz?! Dawno Ci ktoś nie przy***ał chyba!
Kobieta była nietrzeźwa. (parę kroków dalej był bar)
-Proszę Pani, nie podniosłam na Pani syna ręki ani razu. Najpierw odepchnął mnie od gry, a potem nam ją zresetował. Gdyby grzecznie spytał, czy może z nami zagrać, nie miałabym nic przeciwko temu.
-Od nadmiaru kasy to chyba ci się we łbie poprzewracało je**na su*o! Pewnie du*y dajesz! A ty gówniarzu czego się gapisz? (mówiła do mojego brata) Skur****n!
W tym momencie kobieta wylądowała na ziemi.
Wstała, otrzepała się, wzięła syna za rękę i w ciągu ułamka sekundy już jej nie było.

Tak, uderzyłam ją. Wiem, może nie najlepiej postąpiłam. Jednak gdy mnie wyzywają, jestem spokojna. Lecz jak usłyszę choć jedno złe słowo o kimś z mojej rodziny, moja reakcja jest natychmiastowa. Wbrew pozorom: mojej drobniutkiej budowy ciała, chudziuteńkich rączkach, odziedziczyłam siłę po tacie, więc podejrzewam, że matka chłopca długo będzie pamiętać ten cios. Bałam się, że będą jakieś konsekwencje mojego występku, kobieta pójdzie na policję czy coś. Jednak nic się nie wydarzyło.
Tak jak wspomniałam: gdyby chłopiec spytał, czy może zagrać z nami, zgodziłabym się bez wahania.

Jeszcze jedno : świadek całego zdarzenia - na oko 30-letnia kobieta, powiedziała, że z ową awanturnicą i jej dzieckiem od jakiegoś czasu były problemy. Kobieta codziennie odwiedzała bar, całe pieniądze przeznaczała na alkohol, a dziecko przesiadywało w salonie gier i sprawiało problemy. Ponoć raz zrzucił z małej karuzelki 3-letnią dziewczynkę.

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 644 (720)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…