Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#15009

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracowalam w firmie kurierskiej, przez pewien, nie krotki czas w firmie byl po prostu burdel, wszyscy pracownicy starali sie jak mogli wykonywac swoje obowiazki jak najlepiej, jednak ogarniecie problemu nalezalo do szefa, ktory srednio sobie z problemem radzil.
Jednak na szczescie wiekszosc stalych klientow cenila sobie nasze uslugi (chyba jedynie przez zaangazowanie i poczucie humoru pracownikow;-) ) i podchodzila do sprawy z dystansem.

Podam tutaj kilku ulubiencow :

-(mlody chlopak wlasciciel duzej firmy) Pani Aurelio, ja rozumiem, ze paczka moze sie zawieruszyc.. wpasc pod siedzenie, gdzies sie ′schowac′ w magazynie, ale zeby k***a dwie palety po 700kg zgubic ?!

(pol polski sie ze mnie smialo, kiedy z rozpacza owych palet szukalam... )

- Inny wlasciciel bardzo duzej, preznie rozwijajacej sie firmy, starsza, szanowana osoba.
-dzien dobry, nazywam sie X, chcialem powiedziec, ze reflektory ktore wysylalem kilka dni temu nie doszly do odbiorcy.
-Prosze podac numer listu przewozowego, juz sie tym zajmiemy.
-013.......
-Bardzo przepraszam, ale list o podanym numerze nie istnieje.
-(Pan z powaga, opanowanym tonem, co mu nakazuje jego wiek i pozycja spoleczna) Pani droga.. jak Pana Wiesia (imie zmienione) bardzo lubie, przyjezdza tu do mnie od wielu lat... to jak ten sk*****yn j****y przyjedzie do mnie po paczki jeszcze raz na********y jak meserszmit, to golymi rekami sk******na udusze. a Pani, moja mila ma dwa dni zeby porozmawiac ze swoim szefem, co tego kretyna w waszej firmie trzyma, jak to zalatwic.

Sprawa zostala rozwiazana polubownie ;-)



Inna sytuacja, wchodze na magazyn i oczom moim ku ogromnemu zdziwieniu ukazuje sie Pan z historii pierwszej przezucajacy paczki. Zatkalo mnie troszke (na magazyn nie mial wstepu nikt nieupowazniony) przez ta chwile zobaczylam, jak owy Pan pakuje paczki do samochodu kuriera, gadajac z wszystkimi i smiejac sie.
Dopiero gdy optrzytomnialam wywiazal sie miedzy nami dialog
(J-ja K-klient)
J:Bo Pan tu robi?! Chryste Panie, przeciez Pan nie moze tutaj byc (wiem, niezbyt elokwentnie, ale zdziwienie moje bylo ogromne)
K: Aaaaa... Bo przyjechalem paczki zdac, noi stoje sobie i oklejam (klient jak juz wczesniej powiedzialam bardzo mily, sam wypisywal zawsze wszystkie dokumenty oklejal paczki, zeby nam nie robic problemow i nie zawracac glowy)noi krzyczy ktos do mnie "eejjjj mlody co sie opier****** rusz d**e bo robota czeka" a ze chwile wolnego mialem.... ;-))



-no i moj ulubieniec. kolejny starszy Pan, wlasciciel ogromnej firmy. Pan przychodzil srednio raz na tydzien/dwa, zawsze placil ogromne faktury oraz pobrania (zawsze w okolicach kilku ladnych tysiecy)
(nawiasem mowiac, Pan prze uroczy, kiedy zaczelam tam pracowac i z cennikiem i wypisywaniem faktur mialam na bakier, jesli mial czas zawsze czekal instruujac mnie krok po kroku co mam robic, bo przeciez kazdy sie kiedys uczyl, lub wypisujac samemu co trzeba, jesli nie mial czasu)

historia:
Ogolna kwota do zaplaty 9150zl.
Godzina przez zamknieciem.
Pan daje mi 9200zl.
-Ja Pana bardzo przepraszam, ale juz wydalam wszystkie drobne, nie bedzie Pan mial drobniej, nie mam jak wydac.

Pan mysli, mysli po czym rzuca :
-eeeeee tam, Pamieta Pani, jak mi kiedys 30gr podarowala bo drobnych nie mialem? Odsetki narosly, a Pani niech sie dobrej kawy napije.

;-)

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 228 (292)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…