zarchiwizowany
Skomentuj
(39)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Jako że osoby starsze występują zwykle w postaci tych piekielnych, chciałam podzielić się moją historią, aby udowodnić że nie zawsze tak jest.
Działo się to w zeszłoroczne wakacje, kiedy pogoda dopisywała dużo bardziej niż teraz. Zostałam zmuszona z rana (kole godziny 11) udać się do domu moich rodzicieli. Nie mając innego wyjścia, wsiadłam w autobus, zajęłam miejsce przy oknie, wyjęłam książkę i zatopiłam się w lekturze. Na kolejnym przystanku przysiadł się do mnie pan, mniej więcej w wieku 40 lat, wyglądający zupełnie przeciętnie. Podniosłam wzrok znad książki stwierdzając że kilka krzeseł dalej są podwójne wolne miejsca, i trochę się zdziwiłam czemu nie poszedł tam. Tak tylko przemknęło mi przez myśl i zaraz wróciłam do lektury.
Przejechaliśmy ze dwa przystanki, a tu naglę czuję łapsko pana na moim udzie. Porażona odskoczyłam i podniesionym głosem zażądałam by pan sobie poszedł stąd. Pomimo że w końcu zaczęłam krzyczeć na cały autobus - pan siedział niewzruszony, mówiąc że nie pójdzie i wariatka jestem.
Co na to reszta pasażerów? Dodam że międzyczasie ludzi przybyło i nie było możliwości by nie zauważyli "damy w opresji". Cóż, ze strony młodzieży nie uzyskałam pomocy, każdy udawał że nic nie widzi; za to siedzący za nami starszy pan chwycił delikwenta i wypchnął z miejsca. Ale to nie wiele dało, gdyż usiał po prostu fotel dalej, na co zareagował kolejny starszy pan i wypchał go by poszedł sobie na koniec autobusu.
Myślałam że to koniec, ale nie, pan wysiadając z autobusu cofnął się by przejść obok mnie i rzucić mi kilka słów, na szczęście mam dość słaby słuch i nie doszła do mnie treść, którą starał się przekazać.
Dalszą drogę siedziałam trzęsąc się zdenerwowania i by w końcu dotrzeć na mój przystanek i móc zapalić :/
Działo się to w zeszłoroczne wakacje, kiedy pogoda dopisywała dużo bardziej niż teraz. Zostałam zmuszona z rana (kole godziny 11) udać się do domu moich rodzicieli. Nie mając innego wyjścia, wsiadłam w autobus, zajęłam miejsce przy oknie, wyjęłam książkę i zatopiłam się w lekturze. Na kolejnym przystanku przysiadł się do mnie pan, mniej więcej w wieku 40 lat, wyglądający zupełnie przeciętnie. Podniosłam wzrok znad książki stwierdzając że kilka krzeseł dalej są podwójne wolne miejsca, i trochę się zdziwiłam czemu nie poszedł tam. Tak tylko przemknęło mi przez myśl i zaraz wróciłam do lektury.
Przejechaliśmy ze dwa przystanki, a tu naglę czuję łapsko pana na moim udzie. Porażona odskoczyłam i podniesionym głosem zażądałam by pan sobie poszedł stąd. Pomimo że w końcu zaczęłam krzyczeć na cały autobus - pan siedział niewzruszony, mówiąc że nie pójdzie i wariatka jestem.
Co na to reszta pasażerów? Dodam że międzyczasie ludzi przybyło i nie było możliwości by nie zauważyli "damy w opresji". Cóż, ze strony młodzieży nie uzyskałam pomocy, każdy udawał że nic nie widzi; za to siedzący za nami starszy pan chwycił delikwenta i wypchnął z miejsca. Ale to nie wiele dało, gdyż usiał po prostu fotel dalej, na co zareagował kolejny starszy pan i wypchał go by poszedł sobie na koniec autobusu.
Myślałam że to koniec, ale nie, pan wysiadając z autobusu cofnął się by przejść obok mnie i rzucić mi kilka słów, na szczęście mam dość słaby słuch i nie doszła do mnie treść, którą starał się przekazać.
Dalszą drogę siedziałam trzęsąc się zdenerwowania i by w końcu dotrzeć na mój przystanek i móc zapalić :/
autobus nr 71 w Poznaniu
Ocena:
74
(148)
Komentarze