Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#15293

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rzecz działa się kilka lat temu na poczcie.
Podeszliśmy sobie rodzinnie odebrać list. Kolejki właściwie nie było. W jednym z okienek, nie najmłodsza pani (zapewne lat czterdzieści kilka, może więcej), prowadzi sobie miłą pogawędkę z jakimś klientem, ale nie dlatego, że to jakiś jej znajomy, ale po prostu klient miał taki sposób bycia. Z dwóch pracujących okienek, pierwsze zwolniło się właśnie to.
Podszedł mąż, po wypowiedzeniu nieśmiertelnego "dzień dobry", poprosił o wydanie listu poleconego.
- Awizo! - zażądała pani w okienku, nie odpowiadając na pozdrowienie.
- Nie mam - odpowiedział zgodnie z prawdą.
- Bez awizo nie można odebrać! Nie wydam.
Mąż wdał się w dyskusję z panią, argumentując, że nie jest potrzebne awizo do odebrania przesyłki, że awizo jest zawiadomieniem dla klienta, że coś na niego czeka, a nie dokumentem uprawniającym do odbioru przesyłki. Pani twardo jednak odmawia wydania listu.

Po kilku minutach bezowocnych prób przekonania pani do swoich racji, mąż poprosił panią o nazwisko, uprzedzając o zamiarze złożenia na nią skargi. Pani odmówiła udzielenia informacji, upewniając się, że jej identyfikator jest odwrócony "plecami" do klienta.

Wtedy małżonek zwrócił się do pani siedzącej na stanowisku kontrolera. Kontrolerka zażądała stanowczo, żeby pani wydała list i podała swoje nazwisko mojemu ślubnemu.
Jeśli sądzicie, że się posłuchała - jesteście w błędzie.
Tego już było za wiele. Wyższą instancją była już tylko naczelniczka poczty, do której postanowiliśmy się udać. Naczelniczka zeszła i najpierw wysłuchała naszej wersji, tj. pani nie chce wydać listu, bo nie ma awizo, w dodatku zupełnie ignoruje kontrolerkę - po co jest kontrolerka zatem? Naczelniczka przyznała nam rację, że oczywiście, nie potrzeba awizo, żeby odebrać list i udała się na salę, na której obsługiwała tamta pani.

Pani, w odruchu obronnym zaczęła twierdzić, że mój mąż na nią krzyczał, co nie było prawdą, a mimo to, koleżanka ze stanowiska obok potwierdziła te słowa. Naczelniczka jednak nie dała im wiary, słuchała, a na jej twarzy odmalowywała się coraz większa złość. Zażądała od pracownicy podania nam nazwiska i poprosiła głośno mojego męża o złożenie skargi. Ostatecznie obsłużyła nas pani w okienku obok. Wstukała nazwisko do komputera i proszę... znalazła aż dwa listy, dało się.
Później naczelniczka powiedziała, że naprawdę prosi o złożenie skargi, żeby mogła wyciągnąć wobec tej pracownicy służbowe konsekwencje. Dodała, że pracownica nie miała prawa odmówić wydania listu i powinna to zrobić, nawet, gdyby mój mąż naprawdę na nią krzyczał, bo ona tu siedzi dla niego, a nie on przychodzi dla niej...
Od tej pory, jeśli mieliśmy coś do odebrania na tej poczcie, nigdy nie zabieraliśmy awiza. Ani razu nie spotkała nas powtórnie taka sytuacja. Znakiem tego, panie chyba się czegoś nauczyły.

Dlatego nigdy nie dawajcie się spławić paniom na poczcie, nie mają prawa nie wydać przesyłki tylko z powodu braku awiza. Bo możemy dojść do absurdu, który innego dnia widziałam na tej samej poczcie. Otóż przyszedł pan z podaniem (sic!) o wydanie listu poleconego, gdyż zgubił awizo...

Poczta Polska

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 519 (573)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…