Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#15324

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
By przejść do historii właściwej , muszę się trochę rozpisać na wstępie. Otóż , prawie pół roku miałem gorączkę . Ciągle nieustannie temperaturę 38*+ , w dobry dzień 37,5*. Robiłem pielgrzymki od lekarza do lekarza ,by w końcu trafić do szpitala na warszawskiej Pradze. Gdzie leczą się ′jenerałowie′ . Na oddział obserwacyjno-zakaźny z podejrzeniem choroby tropikalnej (niektórzy lekarze ,gdy słyszeli ,że nigdzie nie wyjeżdżałem za granice od kilku lat , pytali mnie nawet czy nie mam jakiejś ′czarnej′ i to dosłownie). Badano mnie wzdłuż i wszerz .

Wysłali mnie także na RTG klatki piersiowej- Tu właściwa historia. Gdyż moje badanie ostatnie było już nie ważne. Jako ,że to jest oddział ′zakaźny′ takoż jako jedyny ma pierwszeństwo przed innymi oddziałami poza oiomem . A także jest umówiony na godziny. Na RTG byłem zapisany o 9:30. A o 9 pracowania dopiero zaczynała. Przychodzę pod gabinet ,może 10 minut przed swoją kolejką. A tam kolejka na pół korytarza. Oczywiście moherowych bab, które od 6 rano tutaj siedzą ,bo muszą RTG sobie zrobić ,bo ′ciężko′ chore , a biegać do autobusu to już mogą. Przede mną było kilka znajomych twarzy z oddziału. Siedziałem obok jakiejś babki , bardzo gadatliwej ,która mnie zagadywała ,a ja nie miałem siły -przez temperaturę- dyskutować z nią. Jak zobaczyła ,że ′koledzy′ z oddziału wchodzą ′bez kolejki′ dostała bulwersu i zaczęła na głos się skarżyć. Że ona tutaj od 6 rano kolejkę zajmuje (o 9 dopiero zaczyna RTG !) ,że "SWOICH BIORĄ" i zaczęła podburzać innych dookoła. Wszyscy przytakiwali jej . Ona zdziwiona ,że ja siedzę jak na skazaniu i nic nie mówię. Próbowała i mnie przekonać ,że to ona ma racje. Ja jej mówię ,że są ludzie bardziej potrzebujący niż ona. Ale ona dalej twardo. Nagle 9:30 . Pani pielęgniarka woła Pana (tj. mnie) z Zakaźnego na badanie. Ja wstaje i idę. Moher się zamknął , nic nie chciał mówić już... jak usłyszał ,że zakaźnego to pewnie pomyślała ,że mam HiV albo coś... jak wychodziłem dalej siedziała z burakiem na twarzy i jak cicho było na korytarzu...

Szpital na pradze dla ′jenerałów′

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 93 (141)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…