Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#15371

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Kolejna historia, tym razem z innej beczułki.

Gwoli wstępu powiem, iż mam kilka firm i firemek - trzy warzywniaki(takie duże, murowane), piekarnio-ciastkarnio-lodziarnię w stylu amerykańskim(tak, taką ze stolikami), restauracyjkę, oraz budkę z tymi ohydnymi fast-foodami, dwa maluteńkie markeciki i firmę sprzątającą oraz maluteńki twór remontowy. Oj, byłbym zapomniał o salonie win. Sam zajmuję się psychoterapeutyką. Zaczynałem od postawienia małego warzywniaka blisko 10 lat temu - historia amerykańskiego biznesmena w polskim wydaniu, co ciekawsze bez żadnego kredytu, no, niby to odszkodowanie coś wniosło, ale to i tak były grosze...

Gdy pracownik bierze urlop, a ja nie mam wizyt na ten dzień, zwyczajnie wchodzę i zastępuję go.

Przedwczoraj miałem chwiejną przyjemność "poochroniażyć" w delikatesie( a mam dyskont i delikates). Praca ochroniarza polega tam również na wypakowywaniu towarów i pomaganiu kobietom, gdy coś jest ciężkie.

Przepraszam za taki wstęp, wiem, on strasznie zamula niczych wywody Kinga lub Głuchowskiego(tego pana od "Metra 2033").

Tamtej chwili, około godziny czternastej nikomu nie musiałem pomóc. Siedziałem spokojnie w rogu, mając pół kilo krówek koło siebie. Ruch średni i nagle bramki rozpoczęły symfonię znaną pewnie bardziej ochroniarzowi SS "pipi-pipi". A może jest to bardziej wycie podobne do płaczu w brazylijskich telenowelach?

Podchodzę do mężczyzny. Około lat dwadzieścia, i przedstawiam się, mówię o co chodzi. i tu zaczyna się śmieszność i zarazem żal skierowany do osoby chłopczyka.

Tan mówi( takie, jakie są literki, tak czytajcie):
Sorry bet I(przeczytanie jako polskie i) don′t understand you, co powinno brzmieć mniej więcej tak: sory, bat aj don′t understand ju.

Więc ja na to:
Where are you from? I ask, becouse your English is very bad and I would like to talk with you in your language.

Facet na to:
Schweitz( a ja myślałem, że po angielsku Szwajcaria to zwyczajne Switzerland.)

Więc ja mu po niemiecku mówię co i jak.
Facet na to, że pochodzi z francuskojęzycznej części górzystego kraju, łamał słowa naszych sojuszników zza Odry bardziej niż Dżołanna Krapa i Kali razem wzięci.

Ja na to, zwyczajnie po francusku( tu już bardzo łamanie, bo uczę się tego języka dopiero od roku), że będę musiał wezwać policję, oszczędziłem już sobie wywodów, coś czułem.

Facecik zwyczajnie w płacz i mówi, że on jest Polakiem, i żebym nie wzywał policji, że on jest bezrobotny, że musiał to ukraść, bo głody. Swoją drogą myślałem, że ludzie, którym zagląda głód w oczy, nie kradną, a dokonują heroicznych czynów, a jeśli kradną, to kradną nieco tańsze produkty, a nie wina po 70/80 złotych za sztukę oraz sery, których cena przekracza 30 złotych za kilogram. Ale to nic. Żal mi się go zrobiło. Po pięciu sekundach włączył się mój kalkulatorek, zasiany pewnie przez baaardzo dalekiego dziadka Żyda. Myślę: dziewczyny z firmy sprzątającej potrzebowały mężczyzny, ażeby ten przestawiał im ciężkie rzeczy, nosił wielgachne kanistry itd. Ja oczywiście wolę dać pracę, niż płacić na utrzymanie takiego złodzieja w więzieniu. A za darmo pieniędzy nie dostanie.

Więc następuję rozmowa.
[J] Jest pan bezrobotny?
[Z] Tak, od samego początku, jestem z sierocińca.- tu muszę dodać, że panu aż oczy się zajarzyły i zwietrzył okazję nazywaną człowiekiem miłosierdzia.
[J] Więc proponuję panu pracę w firmie sprzątającej - 1900/ za miesiąc plus napiwki.
Złodziej wściekły i czerwony : ja mam swoją godność!!!

Tak, lepiej kraść.


Przepraszam, za nieskładność tej historyjki, jednak nie mam nerwów na grubszą korektę.

PS Nie, już nie potrzebuję osoby do firmy sprzątającej. Najął się chłopak w wieku silnie licealnym, do końca sierpnia. Mamy 13 procentowe bezrobocie... Jasne!

Delikatesy

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 177 (301)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…