Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#15389

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nie jest to bardzo piekielna historia, ale jednak pokazuje, że olewactwo w pracy nie popłaca.

W poniedziałek wybrałam się z chłopakiem do Kauflandu. Jako, że mam teraz manię na zdrowe odżywianie, szukałam płatków musli. Znalazłam regał z promocją na takowe płatki, w różnych smakach. Wybrałam płatki, spoglądam w górę na cenę i... konsternacja. Z jednej strony na wielkiej tabliczce napisane "Musli, różne rodzaje, 5,55zł", z drugiej zaś "Musli, różne rodzaje, 6,99zł". Gramatura ta sama. Lekko zgłupiałam, zapytałam chłopaka, co o tym sądzi. Dostrzegł on cenę za kilogram 7,50zł (na tych samych tabliczkach), więc stwierdził, że cena za 750g (taka była gramatura) powinna wynosić 5,55zł. Uznałam jego tłumaczenie za logiczne i płatki zostały zakupione.

Z reguły nie zwracam uwagi na takie rzeczy, ale z ciekawości sprawdzam na paragonie. Nabita cena oczywiście 6,99zł. Udaje się więc do Punktu Obsługi Klienta.

Pani z POK nie była zbyt zadowolona z mojej wizyty, chyba zajmowałam jej ceny czas. Moje tłumaczenie zajęło jakieś dwa - trzy zdania, jednak już w połowie wypowiedzi pani z POK zajęta była dzwonieniem do pracownika obecnego na hali sprzedaży i konwersacją z nim. Ok, uznałam, że ma na tyle podzielną uwagę, by wysłuchać jednocześnie mnie i przedstawić sprawę współpracownikowi. Rozmawiała z nim kilka minut. W końcu pyta:
[P]ani z POK: Gdzie były te płatki?
[J]a: Na takim osobnym regale, wystawione w promocji.
[P]: Ale z której strony?
[J]: Z której strony czego? (Nie za bardzo wiedziałam, w jaki sposób określić umiejscowienie regału. W końcu mnie olśniło).
[J]: Przy mleku!
[P]: Aaaaaahaaa...
Pomijam fakt, że gdyby na początku wysłuchała mnie do końca, cały dialog byłby zbędny.
Pracownik w końcu umiejscowił płatki i sprawdził ich cenę:
[P]: "Po kodzie wchodzi" 6,99zł. A ile pani nabiło?
[J]: No właśnie 6,99zł, ale macie tam tez drugą cenę 5,55zł, która wprowadza w błąd...
[P]: Ale "po kodzie wchodzi 6,99zł".
[J]: Proszę pani, średnio mnie interesuje, co "wchodzi po kodzie". Ja skanera w oczach nie posiadam. Macie państwo na te płatki również cenę 5,55zł i cena ta jest myląca.
[P]: Ale co ja pani zrobię, "po kodzie wchodzi" 6,99zł...
Cały dialog odbywał się przerywany wydawaniem plecaków z szafek na numerki znajdujących się w POK ludziom, którzy po nie przychodzili (rozumiem, po co mieliby czekać na zakończenie sprawy takiego upierdliwca, jak jak:)) oraz ustawianiem, przestawianiem i poprawieniem rzeczy wszelakich, które znajdowały się za ladą POK.

Zdenerwowana sytuacją, nie chcąc stać się naprawdę piekielna, powiedziałam pani z Pok, aby zrobili coś z cenówką, bo wprowadza klientów w błąd, podziękowałam i nie czekając na odpowiedź odeszłam.

Na parkingu czekał mój chłopak. Gdy, trochę zdenerwowana, opowiedziałam mu mnie więcej przebieg tej jakże pouczającej rozmowy, porwał telefon i pobiegł do sklepu. Wrócił ze zdjęciem feralnej cenówki.

Finał? Wysiliłam się, napisałam do centrali Kauflandu dw rzecznika konsumentów maila dwa razy dłuższego, niż ta historia. Dołączyłam skan paragonu i zdjęcie dwóch różnych cen na ten sam produkt. Odpowiedź dostałam tego samego dnia. Prosili o podanie numeru kontaktowego, aby mógł zadzwonić do mnie dyrektor zgłoszonej placówki i sprawę wyjaśnić, lub o ponowną wizytę w omawianym sklepie, gdzie moja reklamacja zostanie pozytywnie rozpatrzona. Poproszono również o adres korespondencyjny celem przesłania bonu w ramach rekompensaty. Telefon i adres podałam z zaznaczeniem, że sprawę uważam za załatwioną, gdyż nie chodziło tu o 1,44zł różnicy, a podejście pracownika. Bo gdyby pani w POK była miła i uprzejma, tak jak ja na początku byłam, a nie potraktowała mnie jak natręta, naprawdę nie chciałoby mi się pisać ani maila do centrali, ani tej historii na piekielnych.

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 186 (212)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…