Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#15421

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tyle się tu naczytałem o piekielności kobiet często szerszych niż wyższych, pamiętających II czy nawet I wojnę "przeszkadzających", że tak sobie pozwolę subtelnie zażartować, w środkach transportu miejskiego, że postanowiłem dodać historię wprost proporcjonalnie odwrotną, czy jak to tam zwać w fachowym języku.
Otóż, jechałem sobie autobusem do kina, godzina, mniej więcej, 21. Ludzików średnio dużo, na tyle, że było wolne miejsce z przodu. Miejsce dwuosobowe, a raczej, by być precyzyjniejszym, półtoraosobowe - wiecie, mam nadzieję, co mam na myśli? Takie nie jedno miejsce, ale też nie dwa osobne.
Siedzę wam ja sobię otóż grzecznie, słuchając muzyki, i dosiada się do mnie miła [P]ani, starsza ode mnie niewątpliwie, dałbym jej 40-50, ale że wyglądała na młodszą od mej rodzicielki, to nie nazwę jej klasycznie starszą tudzież starą.
Jako, że moją inteligencję i urodę przewyższają jedynie skromność i dobre maniery, to gdy Pani zaczęła chrupać coś wyciągnięte z torby/plecaczka/szaszetki/niepotrzebne skreślić, powiedziałem jej kulturalnie smacznego. I tu zaczęło się clue całej opowieści, które sprawiło, że nawet podczas seansu miałem na twarzy uśmiech niezwiązany z treścią filmu.
Otóż [J]a zostałem poczęstowany... rzodkiewką. I się zaczęło.
[P] Proszę się poczęstować.
[J] Dziękuję bardzo, nie chcę (z uśmiechem panowie, z uśmiechem, że tak sobie Madagaskar pozwolę zacycić)
[P] No niech się pan nie wygłupia, proszę wziąć.
Cóż zrobić. Przyjąłem rzodkiewkę, i słucham, co Pani ma do powiedzenia.
[P] Wie pan, tu jest serce rzodkiewki (pokazała na kawałek pod... to chyba listki. No takie zielone i wystaje, może gałązkowate) i ono (że serce) ma dużo siarki. Oczywiście, potas i magnez to też, ale ta siarka to najważniejsza, i ta z rzodkiewki to nie szkodzi, jest dobra. To trzeba jeść całe, ja pokażę.
Jeszcze nieskonsumowana rzodkiewka została wyjęta z moich zdziwionych rąk, a pani zaczęła obrywać coponiektóre gałązkolistki.
[P] Dobrze jest sobie urwać trochę, jak jakieś stare, czy coś. NIE UCINAĆ! Broń Boże, tego się nie ucina, to się też je. Nie je się tylko tego takiego ogonka.
Rzodkiewka została mi oddana (och, jak dobrze, tak się martwiłem). Chwilę z nią jeszcze siedziałem, delikutaśnie osłupiały.
[P] No, skonsumować, co się pan będziesz wygłupiał.
Posłusznie zjadłem, bo też cóż innego mi przyszło zrobić? Niestety, będę was nudził dalej, bo to nie koniec, o nie!
[P] Rzodkiewki to są dobre dla odchudzających się. 14 kilokalorii na 10 deko! A wie pan ile kromka chleba ma kalorii?
[J] Nie mam, psze pani, zielonego pojęcia.
[P] Dwieście! Czyli trzeba półtorek kilo rzodkiewek, żeby zyskać tyle co z kromki chleba. Oczywiście, kalorii, nie mówię o wartościach odżywczych.
Cisza. Włożyłem wyjętą słuchawkę spowrotem do ucha... i tu mogłaby się zakończyć historia. Ale nie. Dostałem, uwaga, DRUGĄ! rzodkiewkę.
[P] Proszę bardzo.
[J] Ależ nie, dziękuję, nie trzeba.
[P] Czego się pan wygłupiasz, jak dają to brać!
Zacząłem się bać o swoje zdrowie, więc posłusznie wziąłem już "oprawioną" rzodkiewę, ale czekam ze zjedzeniem.
[P] No, niechże pan zje, cóż panu szkodzi? (Rany, da się dosypać czegoś do rzodkiewek?!) No nie chce pan więcej, to nie (zapięła torboplecakosaszetkę). Trochę pali w gardle, nie? Tak aż miło, ale ostra jest. Nie sądzi pan?
Na szczęście, nie dane było mi odpowiedzieć, bo pani powiedziała tylko ′O, to mój przystanek′ i ′Do widzenia′.
Czegoś takiego jeszcze nie było! Ale powiem wam - można się zdziwić, fakt.

eMPeKa.

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 111 (223)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…