Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#15492

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Właśnie wróciłam z wycieczki do zoo. Kto by pomyślał, że jedna mała wyprawa dostarczy tyle materiału na Piekielnych? ;)

Tytułem wstępu: gorąco, sobota, więc w zoo tłumy ludzi z dziećmi w wieku od "wózkowego" po gimnazjalny. Wybrałam się tam z moim 15-letnim bratem - mimo swego źrebięcego wieku wyjątkowo rozsądnym młodzieńcem.

1.
Pierwszy z brzegu wybieg - wydry. Betonowa ścianka, od wewnętrznej strony biegnie drut pod napięciem, czerwonoróżowy, wyraźnie odcinający się od szarego betonu. Jakiś rodzic chce pokazać małej dziewczynce wydry, więc co robi? Oczywiście, że bierze ją na ręce i przesadza przez ściankę, prosto na drut... Musiało boleć, bo mała od razu w ryk, zaczyna się szarpać, ojciec na szczęście jej nie upuścił. Dopiero po chwili zorientował się, co się stało i w te pędy do obsługi (to pierwszy wybieg na lewo od wejścia), że przez ich niedbalstwo jego dziecku stała się taka krzywda...

2.
Wybieg z bocianami, żurawiami i innym długonogim, długodziobym ptactwem po przejściach. Z jednej strony furtka z siatki, do której zwabiono jedzeniem pięknego żurawia ze złotym czubem. Na ziemi masa okruchów, sypanych zapewne przez stojących obok zwiedzających. Bardzo rozsądny ojciec (co ci ojcowie tak mają? 0_o) ustawił na oko 5-letnią córeczkę przy siatce, żeby zrobić jej zdjęcie z ptakiem. Mój młodociany skomentował to jasno:
- Ciekawe, czy ten pan wie, że te ptaki dziobią gdy widzą jedzenie...
Facet popatrzył na nas groźnie i w tym momencie - co za żart! - żuraw trzepnął dziobem w rękę dziewczynki... Dziecko w płacz, polała się krew z obtarcia, chyba niedużego, ptak zwiał od hałasu, ojciec przerażony...

3.
Wiadomo, że w Zoo nie można karmić zwierząt. A już na pewno nie różnymi wynalazkami.

Wybieg dla kóz, kózek, kozłów i innej rogacizny w tym stylu. Rodzice zachęcają małego chłopca, aby ten "dał kózce am". Chłopiec radośnie więc wychyla się przez ogrodzenie i... paca kozę w czoło lodem w wafelku. "Koziorożec" najwyraźniej zachwycony nie był, bo uciekł na drugi koniec wybiegu, ścigany przez żądnych lodów towarzyszy. Rodzice byli zachwyceni i pochwalili synka, że wymyślił taką fajną zabawę.

4.
Budynek z owadami - wszelkiego rodzaju pająki, żuki, karaluchy, wije... Wiadomo, nie każdy lubi na to to patrzeć. Scenka rodzajowa w wejściu, bohaterowie: Córka (14-16 lat), Ojciec (40 lat), Brat (15-17 lat).

C - Ja tam nie wejdę, one są obrzydliwe, ja nie chcę!
O - Nie bądź głupia, są za szkłem.
C - Ale ja się brzydzę (bliska płaczu).
B - Nie bądź idiotką, to tylko pająki...
C - Ogromne! Nie chcę, boję się, nie wejdę...
O - Zamknij się, zapłaciliśmy za bilet, obejrzymy wszystko, ty też! - po czym wciągnął córkę siłą do budynku...

5.
Nie tyle historia, co plaga. A mianowicie - wózki... Dziecięce wózki wszędzie, ciągle, non stop. Nie mam nic przeciwko, jeśli rodzice prowadzą je po chodnikach, alejkach, ogólnie w miejscach do tego dostosowanych. Ale oni ciągną je ze sobą na schody, pomosty, do budynków z terrariami (oj, ciasno...), do akwarium... wszędzie! Po czym awanturują się z innymi, że nie mogą przejechać... Czy nie łatwiej byłoby wziąć niemowlaka w chustę? Ew. zostawić jedno z rodziców przed wejściem na pomost (stamtąd też widać wielbłądy czy co tam akurat chcą zobaczyć)? Albo jedno obejrzałoby ryby później, a drugie wtedy wzięłoby dziecko na ławeczkę...

ZOO

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 595 (713)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…