Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#15572

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka dni temu zadzwoniła ciotka z pytaniem czy ja i mój brat nie mielibyśmy jakichś ciuchów za małych i w dobrym stanie do wydania (ciotka wie, że mam obsesję dbania o ciuchy, więc moje i rodziny rzeczy są w stanie idealnym), bo jest ktoś kto potrzebuje.
Ok, przejrzeliśmy z bratem szafy, trochę ciuchów znaleźliśmy. Wyprałam je, wyprasowałam, zapakowałam i przekazałam ojcu i ciotce by je zwieźli.

Po 3 godzinach wraca ojciec wściekły jak diabli. Wpada do domu, bierze papierosy i idzie zapalić na dworze. Idę i pytam o co chodzi.
Ojciec zaczyna opowiadać:
- Nic mi nie mów, pojechaliśmy z ciotką do nich, wyciągamy rzeczy. Niby wszystko ok, kobieta się nawet cieszy, podziękowała, pochwaliła, że ładne rzeczy. Było miło, dopóki jej najstarsza córka nie przyszła.
Jak się okazało, córcia zaczęła wybrzydzać i marudzić, że kolor jej się nie podoba, że czemu takie wielkie szmaty (kurde, M to wielki rozmiar?). Przy płaszczu stwierdziła, że ona chciała karmelowy z bufkami, a nie prosty czarny i mogłaby być torebka do kompletu.
Ojciec się wkurzył, ciotce zrobiło się przykro. Pożegnali się i pojechali.
Nie powiem, zrobiło mi się przykro. Nie dałam szmat, tylko ciuchy w stanie bardzo dobrym czy idealnym wręcz, wyprane i wyprasowane niemal w kancik.

Chciałam pomóc, a zostałam nazwana skąpiradłem, które torebki żałuje.
Smaczku dodaje fakt, iż jest to nasza daleka rodzina, której bardzo często pomagamy.

Rodzina, spółka z o.o.

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 737 (797)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…