Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#15640

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Pod koniec maja miałam dość nieszczęśliwy wypadek na rowerze. Uparłam się by kupić sobie rower, i jeździć nim do pracy i z pracy.
Umiałam jeździć, nawet dobrze, więc wypadek nie był z mojej winy. Bok jakiegoś samochodu trafił mnie prosto w kierownice, tak że po prostu upadłam na chodnik, razem z rowerem, uderzając głową o hydrant, boleśnie rozcinając czoło, a raczej łuk brwiowy...

Ludzie na ulicy przerażeni, kierowca wybiegł z samochodu razem ze swoją żoną, pomógł mi się pozbierać. Pragnę dodać że mieszkam w Anglii, gdzie roi się od ludzi, którzy nie umieją dogadać się w tymże języku, i owy pan do nich należał. Z tego co wynikało z jego bełkotu gdy trzymał się za głowę i ′perlił′ sam do siebie, był francuzem. po minucie mamrotania po francusku, wydukał tylko:
- Szpital.

Przyjechała karetka, żona mężczyzny przerażona, ale angielski znała. Pytała mnie tylko czy chcę wezwać policję, na co odpowiedziałam że nie. Po co robić kłopoty ludziom, skoro żyje, i mam tylko rozciętą głowę?
Kobieta pocieszała mnie, wycierała czoło chusteczkami, przemyła tę ranę, aż po 20 minutach przyjechała karetka. Myślałam że zabiorą mnie na obserwacje, czy cokolwiek, bo prawdę mówiąc ostro przydzwoniłam w ten hydrant. Z karetki wysiedli dwaj sanitariusze, i jedyne co zrobili to to samo co kobieta - przemyli jeszcze raz ranę, i zakleili ją. Po czym bez pożegnania odjechali. Kobieta jeszcze raz pytała czy na pewno nie chcę wzywać policji, bo mam do tego prawo, albo czy ona może zadzwonić. Znów się nie zgodziłam. Z powodu mojego roweru, na którym nie chciałam już jechać, postanowiłam iść odnieść go do mojej pracy na zaplecze, zaledwie ulicę dalej. Kobieta mi towarzyszyła, a potem odprowadziła mnie do domu, prosząc o numer telefonu, podając mi swój, po czym powiedziała że gdyby były jakieś problemy, to mam dzwonić, oni pokryją koszty leczenia [co mnie rozśmieszyło, to tylko rozbite czoło] i tego typu rzeczy.
W nocy obudził mnie ból głowy, poszłam po współlokatorkę, pokazałam jej ranę na czole, na co ona kazała mi się szybko ubierać, i taksówką pojechałyśmy do szpitala.
Kiedy lekarz zobaczył moje czoło, zapytał czy przypadkiem nie zwariowałam przyklejając na to tylko plaster. Na moje wyjaśnienie, że zrobili to sanitariusze z tego szpitala, dostał białej gorączki, od razu założył cztery szwy na rozcięcie, i kazał natychmiast jechać do domu i iść spać.

Nazajutrz w pracy czekał na mnie bukiet kwiatów, z karteczką z życzeniami powrotu do zdrowia od owego małżeństwa.

???

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 191 (231)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…