Sytuacja sprzed paru lat, o piekielnym proboszczu.
Mój tata z racji swojego stanu zdrowia przez kilka lat mieszkał w ośrodku oddalonym o spory kawałek od naszej parafii, jednak jako osoba wierząca chętnie przyjmował księży wikariuszy, których przywoziliśmy ze sobą. W końcu jego organizm nie wytrzymał i mój tata zmarł.
Chcieliśmy, aby uroczystości odbyły się w kościele, do którego należał cmentarz, na którym tata miał zostać pochowany. Do tego potrzebowaliśmy zaświadczenia, że był on osoba wierzącą.
Proboszcz odmówił wydania go, ponieważ nie widział mojego taty w kościele!! Nie docierało do niego, że człowiek przykuty do łóżka przez ostatnie lata nie był w stanie uczęszczać do tego miejsca, ani, że jego podwładni regularnie go spowiadali i przyjmował komunię w ośrodku. Za nic miał tez fakt, że jego dzieci to wzorowi chrześcijanie siedzący co tydzień w pierwszych ławkach.Cóż, skończyło się płaczem mamy i moją olbrzymia chęcią wbicia w kochanego księżulka glana, chociaż miałam lat dopiero 14.
Na szczęście proboszcz parafii, w której odbywały się uroczystości znał moja rodzinę i obył się bez papierka. Jednak nie rozumiem, jak można się tak zachować, szczególnie, gdy wie się, z jaka sytuacją ma się do czynienia.
Mój tata z racji swojego stanu zdrowia przez kilka lat mieszkał w ośrodku oddalonym o spory kawałek od naszej parafii, jednak jako osoba wierząca chętnie przyjmował księży wikariuszy, których przywoziliśmy ze sobą. W końcu jego organizm nie wytrzymał i mój tata zmarł.
Chcieliśmy, aby uroczystości odbyły się w kościele, do którego należał cmentarz, na którym tata miał zostać pochowany. Do tego potrzebowaliśmy zaświadczenia, że był on osoba wierzącą.
Proboszcz odmówił wydania go, ponieważ nie widział mojego taty w kościele!! Nie docierało do niego, że człowiek przykuty do łóżka przez ostatnie lata nie był w stanie uczęszczać do tego miejsca, ani, że jego podwładni regularnie go spowiadali i przyjmował komunię w ośrodku. Za nic miał tez fakt, że jego dzieci to wzorowi chrześcijanie siedzący co tydzień w pierwszych ławkach.Cóż, skończyło się płaczem mamy i moją olbrzymia chęcią wbicia w kochanego księżulka glana, chociaż miałam lat dopiero 14.
Na szczęście proboszcz parafii, w której odbywały się uroczystości znał moja rodzinę i obył się bez papierka. Jednak nie rozumiem, jak można się tak zachować, szczególnie, gdy wie się, z jaka sytuacją ma się do czynienia.
Kościół w małym mieście.
Ocena:
506
(622)
Komentarze