Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#15914

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Kiedy odbywałam praktyki w firmie rekrutacyjnej spotkałam się ze sporą ilością ludzi o niesamowitym mniemaniu o sobie (byłam headhunterem, rekrutowałam bezpośrednio na dość wysokie stanowiska w firmach, bez zamieszczania ogłoszeń). Reagowali różnie, jedni agresywnie, inni z zainteresowaniem. Jeden Pan, którego udało mi się do pewnej oferty przekonać, przebił wszystkich.

Oferta dotyczyła stanowiska kierowniczego obejmującego dość dużą połać kraju. Firma - międzynarodowa znana korporacja medyczna - oferowała niezłe warunki, ale miała też spore wymagania. [K]andydat, którego znalazłam, spełniał wymogi, więc mój przełożony (dajmy na to - Janek) umówił ich w Kielcach, gdzie obu stronom było najbliżej, wynajęto salę w hotelu, ogólnie miodzio.

Spotkanie o godzinie 12. 12.05. dzwoni telefon od klientów - Kandydat się nie pojawił. Janek w panice, mówi, że spróbuje się z nim skontaktować, może coś się stało. Tu zaznaczę, że dla takiego konsultanta bardzo ważna jest opinia wśród klientów. Nazwiskiem zdobywa się kontrakty i każda obsuwa taka jak ta może oznaczać mniejsze zarobki, mniej kontraktów, opieprz od szefa.

Kandydat odebrał.

[Janek] - Witam, Panie Kandydacie, od pięciu minut miał pan być na spotkaniu, czy coś się stało?
[K] - Na spotkaniu... A to dzisiaj? (nasz biurowy facepalm) Wie pan, zapomniało mi się...
[J] - A czy dałby pan radę jeszcze dzisiaj dojechać?
[K] - Wie pan, panie Janku, zastanawiałem się w ogóle i myślę sobie, że ta oferta wcale nie jest taka ciekawa...
[J] (wyraźnie już wkurzony) - No jednak umówił się pan, tam przedstawiciele wynajęli specjalnie dla pana sale, czekają właśnie na pana... może warto by było jednak pojechać, inaczej byłoby to nieprofesjonalne...
[K] - No rzeczywiście, ma pan rację... Wie pan, ja teraz jestem w xx, ale mogę się wyrobić na 13.30. Może być?
[J] - Tak, tak, oczywiście. Tylko proszę nie mówić, że pan zapomniał, powiemy, że zepsuł się panu samochód.

Rozmowa przełożona, Janek się kaja przez telefon, aż przykro było patrzeć i słuchać...

13.35 - telefon. Kandydat się nie pojawił, klienci wkurzeni na maksa, Janek zaraz dostanie przysłowiowej kur..cy. Dzwoni do gościa...

[K] - No tak, ale ja jednak pomyślałem, że ta oferta to nie dla mnie. Wie pan, niby fajne, ale ja tej firmy nie lubię... No to po co mam jechać?

Dziwię się, że Janek nie rozwalił wtedy telefonu. Całą sytuację musiał naprostowywać nasz szef, były straty, kwasy... Bo kolesiowi się odwidziało i nie chciało zadzwonić...

Rekrutacja

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 617 (661)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…