Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#15917

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rok temu, mając dziwne mdłości, bóle brzucha i zawroty w głowie pomyślałam sobie "chyba będziemy mieli dziecko". Mąż uradowany, chcę lecieć do apteki po ciążowy test, ale ja nieprzekonana do nich, odmówiłam użycia. Skąd moja niechęć? Dość długo staraliśmy się z mężem o dziecko i chociaż wg owych testów w moim domu powinno być już troje maluszków, w żadnej ciąży nie byłam, testy kłamały.

No to umówiłam się z moim lekarzem na wtorek (była niedziela) i z pewną dozą lęku oczekiwałam na nadejście ′tego dnia′. Jednak w niedzielę wieczorem mdłości bardzo się nasiliły, poczułam coraz większe zawroty w głowie, tak jakoś głucho i ciemno mi się zrobiło, i nagle... bach! Zemdlałam... Obudziłam się dopiero w szpitalu.

Nade mną stała lekarka z dość gorzką miną. Ja już cała w strachu, myślę ′a nuż poroniłam?!′. Dzielę więc się swoimi obawami z panią [D]oktor, która ... najzwyczajniej w świecie wyśmiała się ze mnie!
[D] Proszę pani, pani nie jest w ciąży! I nie będzie... NIGDY!! Pani ma raka szyjki macicy. Przyjdzie za dwa tygodnie na wycięcie. A teraz do domu...
[J] Ale jak to, pani doktor?! Ostatnie badania kontrolne nic nie wykazały, kilka miesięcy temu mój ginekolog stwierdził, że są szanse na dziecko, a dziś taka wiadomość... Naprawdę rak?
[D] Rak... Dzieci nie będzie!
Pani doktor mówiąc to cały czas się uśmiechała jakby gwiazdka w tym roku przyszła miesiąc wcześniej, a ja zalana łzami nie byłam w stanie nic powiedzieć. Lekarka zdarła ze mnie kołdrę i kazała mi się ubierać (sic!).

Ta wiadomość podłamała mnie zupełnie. Tak bardzo chciałam mieć dziecko, a tu choroba przekreślająca zupełnie moje marzenia. Po wyjściu ze szpitala, poczułam się trochę lepiej, ale mdłości nadal nie ustępowały. Wszelkie zapachy doprowadzały mnie do stanów lękowych, a większość jedzenia lądowała niestety w... kiblu.
We wtorek mąż namówił mnie na umówioną wizytę u mojego lekarza... niechętnie poszłam, chociaż teraz tego nie żałuję. Opowiedziałam mu o wszystkim, a on wykonał mi badanie USG. Doktor wpatrzony w monitor uśmiecha się pod nosem i ...
[G] Pani Madziu, pani jest w ciąży!
[J] Ale... a co z rakiem szyjki macicy?! Będę musiała usunąć dziecko?! Nie, nie... nie jestem w ciąży!
[G] Pani Madziu, jest pani zupełnie zdrowa, sprawdziłem trzy razy, a żadnego guzka nie widać. Za to proszę zobaczyć tutaj.. Tu jest pani dzidziuś! Jest pani w 11tc. Moje gratulacje!

Lekarz oczywiście opierniczył panią doktor ze szpitala, a pół roku później na świat przyszła moja córeczka! I chociaż miałam zostać bezdzietna, mam swoje małe dzieciątko. Moją radość przykrywa jedynie myśl, że gdybym mojego lekarza nie odwiedziła, przeszłabym zabieg usunięcia szyjki macicy, i nie dość że zabiłabym własne dziecko, to nie miałabym następnego, które wraz z mężem planujemy w najbliższej przyszłości. Niestety tacy niekompetentni lekarze jak pani lekarka ze szpitala są na świecie. Obyśmy nigdy na takich lekarzy nie trafiali.

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 823 (919)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…