Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#15997

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będąc młodą mężatką, posiadając w dorobku dziecko sztuk jeden, a wiek młodego ledwo ponad rok..... zamieszkaliśmy z mężem w domku teściów.
Sami. Bo teściowie w innej miejscowości dopiero sobie szykowali to lokum na emeryturę. Cud, miód bajka - prawda?
Nie do końca.

Teściowie zlecili remont generalny chaty, a mi siedzącej w domu z dzieckiem - nadzór nad remontami. Jak fajnie. Panowie na budowie jak wiadomo kobiety najczęściej traktują jak półdebila, co to ma jedną komórkę mózgową więcej niż kura. Po co jedną więcej? Żeby nie piła wody z wiadra jak zmywa podłogę :P
Mnie to zwisa. Do czasu kiedy chcę coś ważnego wyegzekwować, a jestem olewana z góry na dół. A ważne akurat było to żeby panowie po skończonej pracy pochowali niebezpieczne dla dziecka narzędzia. Do ogródka młodego nie puszczałam samego, ale wiadomo jak to z dziećmi. Wyobraźnia młodych jest nieokiełznana.
Oczywiście panowie mieli głęboko w d.... i nie chowali. Akurat szedł jakiś dłuższy weekend i poprosiłam jak zwykle o uprzątnięcie choćby tych najbardziej ostrych przedmiotów na te kilka dni coby młody mógł skorzystać z ogródka.
Panowie popatrzyli jak na debila, nie raczyli nawet zakomunikować że coś dotarło. Skończyli, poszli. Na podwórku w myśl zasady " przewróciło się niech leży".

Zostawiłam dziecko w domu z mężem i poszłam oglądać ten chaos. Sprzątając znalazłam na środku ścieżki deskę ze sterczącymi na sztorc 10cm GWOŹDZIAMI. Wieloma gwoździami. I tu szlag mnie trafił. Oczami wyobraźni zobaczyłam młodego lecącego na zardzewiałe kolce.
Odmeldowałam się u męża, powiedziałam co i jak i żeby zajął się młodym, a ja wrócę za jakiś czas. Mord w oczach, małżon chciał pomóc, ale kazałam mu zamknąć się z dzieckiem w domu bo nie ręczę za swoją furię.
Przez trzy godziny ponad znosiłam każdy sprzęt i z rozmachem waliłam nim pod taras. Poszły się tam chrzanić również czajnik elektryczny, radio, masa drobnego sprzętu, luzem gwoździe, narzędzia, kawały gruzu, pręty, cegły. Wszystko co nie stanowiło naturalnego wyposażenia ogrodu. Na koniec wszystko przywaliłam takimi wielkimi panelami ogrodzeniowymi i płachtami żeby zabezpieczyć przed młodym.
Styrałam się strasznie, ale przynajmniej nie pękła mi żyłka ze złości.
Weekend minął miło :)

W poniedziałek rano, bez pukania wparował mi do chaty najwyższy rangą majster i zadał retoryczne pytanie:
- Czy panią po....ło?! Przecież my to teraz przez pół dnia będziemy przekopywać.
Jest pytanie, jest odpowiedz.
(Ja) - W d... mam co k... zrobicie!!!! Możecie sobie to sitkiem k.... przesiać!!!! - tutaj pan się wycofał na zewnątrz, a ja nacierałam i drąc się już również do reszty chłopa: - Od miesiąca proszę do k... nędzy żeby chociaż to co ostre chować, nie każę wszystkiego. Tylko to co niebezpieczne!!!! Piętnaście minut k... by wam to zajęło, ale nie do ch... wafla, w d...ach macie!!!!! To ja też mam w d....!!!!!! Jak się k... komuś nie podoba to wyp...ać!!! U siebie w domu też zostawiacie taki bur...l na podwórku? Pewnie k... tak bo jak się narobi dziesięć bachorów to jak się potem piątka na podwórku zabije to i tak połowa zostanie. W d.... mnie możecie pocałować!!!!
I walnęłam drzwiami.
Wiem jestem ordynarną chamką, ale jeśli chodzi o bezpieczeństwo dziecka to gotowa jestem bosymi stopami stratować i powiesić na jelitach.

Po godzinie przyjechał ich szef, a znajomy teściów.
Pogadaliśmy. Na początku miał pretensje. Potem powiedział że ok. Rozumie.
Potem czy mogłabym tym ciulom zrobić kawę bo czajnik połamany, a oni się boją poprosić :)
Kawę zrobiłam. Panowie uprzątali po sobie to co ostre. O nie ostre się nie czepiałam. A jak coś chcieli mówili: SZEFOWO - tak, dużymi literami :D
Remont skończyli w tempie ekspresowym :D

Morał na koniec: nie wkurzajcie matek. Nigdy nie wiadomo jakiego potwora może obudzić macierzyństwo ;)

Panowie na budowie

Skomentuj (64) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1286 (1478)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…