Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#16115

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Jak wspomniałam w poprzedniej historii, od niedawna robię za przenośny inkubator dla pewnego małoletniego (bądź małoletniej).

Testy ciążowe zgodnie pokazało, że w ciąży jestem, ale wiadomo, testy te lubią oszukiwać. Wypadałoby więc wybrać się do ginekologa, coby się upewnić.

Moja pani doktor jest obecnie na urlopie, a ciekawość pili czy tak czy nie. Poszłam więc do przychodni (LM), z którą firma ma podpisaną umowę.

Wchodzę do środka, ślicznie, czysto, budynek świeżo remontowany, ludzi brak, więc od początku nastawiona pozytywnie. Rejestracja przebiegła szybko i sprawnie, więc zasiadam sobie na krzesełeczku (wygodne, materiałowe) i czekam.

Zostałam wpuszczona do pokoiku w celu przygotowania się (rozebrać się, podmyć etc). Potem zaproszono mnie na fotel, pani doktor poprosiła o chwilę cierpliwości i wyszła mówiąc, że zaraz wraca. Siedzę więc sobie na fotelu od pasa w dół taka jaką mnie Pan stworzył, z nogami w górze i czekam. 10 minut, 15 minut. Ok, mi się nie śpieszy, wolne mam do końca tygodnia. W końcu pani doktor wraca. I to nie sama. Za nią ciągnie się gęsiego grupka sześciu młodych chłopaczków w odświętnie wyprasowanych kitelkach, z podkładkami do notowania w rękach - studenci medycyny, co mnie zdziwiło, bo o ile mnie pamięć nie myli to w tym momencie powinni leniuchować się na wakacjach.

Płochliwą dziewuszką już nie jestem, ale o ile mnie pamięć nie myli trzeba pacjentkę najpierw spytać czy zgadza się na osoby trzecie przy badaniach. Ale nic się nie odzywam, w końcu młodzi się gdzieś uczyć muszą, co mi szkodzi, że sobie popatrzą, co najwyżej Małżonek będzie zazdrosny, że obcy faceci popatrzyli sobie na moje newralgiczne części ciała. Tym bardziej, że zależy mi na dowiedzeniu się jak najszybciej czy robię za ten inkubator czy jednak nie.

Pani doktor przystępuje do badania. Muszę przyznać, że w życiu tak delikatnej kobiety-ginekolog nie spotkałam. I zaczyna wykład monotonnym znudzonym głosem.

[D]: No i proszę państwa, tutaj mamy piękny przykład silnego tyłozgięcia macicy, przy którym pacjentce jakimś cudem udało się zajść w ciążę. Jak widać, szyjka macicy czysta, żadnych zgrubień, brak stanu zapalnego, proszę sobie popatrzeć.

No i na hurrrra! wszyscy rzucają się w stronę moich rozłożonych nóg. Mnie już ogarnęła radość ogromna, bo jednak jest potomek ;), także przez chwilę nie reagowałam. Chwilę. Potem oprzytomniałam.

[Ja]: Hola, hola! Gdzie z tymi łapami?! Nie uczyli was w tej szkole, że rękawiczki się do badania zakłada?!

Panowie zacukali się lekko, jednakże zbytnio się moimi protestami nie przyjęli i kontynuują natarcie. W tym momencie nogi złożyłam i patrzę wyczekująco na panią doktor. Pani doktor stoi znudzona z boku.

[D]: No co jest? Przecież oni tu się uczyć przyszli, myślałby kto, że taka stara, a się wstydzi.
[Student]: No właśnie, głupia ku*wa.

W tym momencie diabeł we mnie wstąpił. Zerwałam się z fotela, nawrzucałam na całe towarzystwo w bardzo mało wybrednych słowach, po czym ubrałam się i wyszłam. W sumie dowiedziałam się, czego chciałam się dowiedzieć, a badania najwyżej zrobię w poniedziałek jak moja pani doktor wróci z urlopu. I z pewnością więcej nie wrócę do tej przychodni.

Lux Med

Skomentuj (49) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 811 (897)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…