Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#16282

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W rodzinnym mieście, tuż koło bloku mam sklep zwany przez okolicznych mieszkańców "chemią". Wiadomo, jakieś proszki do prania, płyny do płukania, odplamiacze, ale także kosmetyki : farby do włosów, lakiery do paznokci, pomadki, kremy. Kilka lat temu, kiedy pozamykano u nas niemal wszystkie kioski Ruchu w sklepie można było też nabyć bilety autobusowe. Ludzie więc do dziś tłumnie po te bilety do owej chemii chodzą, jednak rzadko kiedy kupują coś poza nimi, co jest dość logiczne, ponieważ po drugiej stronie ulicy jest Kaufland, w którym te wszystkie proszki czy płyny można kupić o wiele, wiele taniej.
Wychodzi więc na to, że utarg właścicielki sklepu istnieje tylko dzięki tym biletom, co budzi jej frustrację - zajeżdża do klientów niemiłymi tekstami w stylu "No tak, teraz tylko po bilety się do mnie przychodzi, jak tak można!". W związku z tym, a także z sytuacją którą opisałam tutaj w komentarzu pod jedną z opublikowanych tu historii, staram się omijać sklep pani szerokim łukiem, i kupować te nieszczęsne bilety drożej u kierowcy, niż musieć mieć do czynienia z kobietą.

Do rzeczy.

Jestem na wakacjach w domu od 1,5 miesiąca, i tydzień temu, pierwszy raz w trakcie całego pobytu udałam się do chemii, ponieważ babcia poprosiła mnie o przyniesienie jakichś tam saszetek z substancją do utwardzania firan. Co ważne, nie miałam pojęcia jak taka saszetka wygląda, mimowolnie wizualizowałam ją sobie jako prostokątną, bo to chyba najczęściej spotykany kształt w takim przypadku.

Akcja właściwa.
[Ja] Dzień dobry, poproszę 5 saszetek ze środkiem do utwardzania firan.
[Ekspedientka] Trójkątnych?
[J] Możliwe, że trójkątnych...
opowiadam, ponieważ, jak pisałam, nie wiedziałam czy substancja jest w saszetce prostokątnej czy może w kształcie gwiazdek, cholera dzisiaj wie na jaki pomysł wpadną producenci.
Po moich słowach zapadła cisza na 2sekundy, pani pewnie przez ten czas myślała jakby mi tu dosrać, i nagle słyszę:
[E, ociekając ironią] Cóż, ja wiem, że pani jest humanistką, ale kształty figur geometrycznych to powinna pani umieć rozróżniać.
Na mojej twarzy kompletnego zdziwienia, myślę sobie WTF?!
[E] Bo to w podstawówce uczyli jakie są figury geometryczne, ale widać Pani tej wiedzy nie zdobyła.
Po czym jak gdyby nigdy nic wróciła do służbowego uśmiechu, położyła na ladzie 5 trójkątnych saszetek po czym rzecze
[E] To są te, co babcia zawsze bierze, 5zł się należy.

Bez słowa położyłam na ladzie pieniądze, wzięłam te nieszczęsne saszetki i dopiero po wyjściu ze sklepu dotarło do mnie, że właśnie okazało się, że jestem ćwierć inteligentna, i w ogóle nie wiadomo co na studiach robię, skoro podstawówki nie powinnam w ogóle kończyć. I wszystko tylko dlatego, że pani jest sfrustrowana brakiem ruchu w sklepie, a ja nie wiedziałam, że proszek do usztywniania firan jest pakowany nie w prostokątne, lecz trójkątne saszetki... ;))

Kalisz, ul.Podmiejska

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 52 (160)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…