Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#16308

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W ostatni weekend wybraliśmy się rodzinnie do znajomej rodziców, która prowadzi mini zajazd z noclegami. Woda, przestrzeń i mała zmiana klimatu czyli krótkie wakacje.
W sąsiedztwie mieszka pan prowadzący gospodarstwo agroturystyczne. Z opowiadań wynikało, że facet urwał się z piekła i kusi na ziemi. Hitem ostatniego miesiąca było jego przybycie do zajazdu pani Ani (znajomej) i próba pobicia gościa za to tylko, że zawrócił na jego podjeździe i przyjechał do niej. Średnio w to wierzyłam, do czasu.

Siedzimy sobie przy kawie, gości chwilowo brak, względna cisza i spokój, który przerwało przybycie gościa. Facet był wściekły jak diabli, wysiadł z samochodu, drzwiami tak trzasnął, że samochód się zakołysał. Podszedł i spytał o wolny pokój i cenę za dobę. Pani Ania informacji udzieliła, pokój pokazała i gościa zameldowała.

Po chwili facet przychodzi i pyta czy słyszeliśmy o gospodarstwie pana X, pani Ania potwierdziła. Gość zaczyna opowiadać co tam zastał i przeżył z gospodarzem:
1) pan X wywalił go z pokoju o 12 twierdząc, że ma chętnego na pokój (wszystkie inne pokoje były wolne),
2) pościel była ewidentnie po kimś, ze śladami różowej szminki,
3) „gwoździem programu” był długi blond włos.
Pan X skasował za dwie doby, po upływie pierwszej gości wyrzucił i za drugą nie oddał. Drzwiami trzasnął i tak się podobno zakończyła rozmowa o oddaniu kasy za drugą dobę.
Wyszło na to, że facet jest brudas i awanturnik i oszukuje na swojej stronie www; słowem nie wspomina o tym, że jest jedna łazienka na dwa piętra i że za korzystanie z aneksu jest opłata dodatkowa. No i rozpowiada, że u pani Ani jest dwa razy drożej niż u niego.

Z ciekawości przejechaliśmy się do niego. Wysiadamy, szukamy gospodarza. Facet podszedł, ani dzień dobry ani całujcie mnie w tyłek. Pytamy o wolne pokoje, owszem są. Możemy zobaczyć Nie, bo on po krowy idzie, a żona nam nic nie pokaże. Ile za dobę? 50 od osoby plus opłata za aneks. Łazienka? Jedna na dwa piętra. Gospodarz pyta czy bierzemy, mówimy, że nie dziękujemy. To rozpętało awanturę. Facet zaczął przeklinać, wyzywać nas. Kazał w tej chwili sp*******ć z jego posesji, bo jak nie to widłami poszczuje (dosłownie tak powiedział). Cóż robić, dziur w tyłku ani w karoserii mieć nie chcę, więc odjechaliśmy.
Facet cztery raz przejeżdżał obok zajazdu znajomej i krzyczał jacy to z nas oszukańcy.

Mam dziwne przeczucie, że kolejna „sąsiedzka wizyta” tego pana zakończy się przyjazdem policji.

Mini zajazd na sielskiej wsi i jego sąsiad

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 546 (584)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…