Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#16579

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Studiuję na Politechnice jednego z większych miast naszego kraju. Na piątym semestrze trafiły mi się laboratoria z pewnego przedmiotu o mierzeniu. Polegały one na tym, że każdej grupie (ok 8 osób) przydzielony został prowadzący, z którym wykonywało się poszczególne ćwiczenia (pomiary) według pisemnej instrukcji, bo inaczej nie dało się wykonać sprawozdania (ważne!). Z przedmiotem problemów nie miałem, bo jestem całkiem dobry w te klocki, a i wykładowcy okazali się w porządku. Oczywiście z wyjątkiem jednego - dr L. Mojej grupie trafił się bardzo fajny prowadzący (który także prowadził wykład z tego przedmiotu), ale z dr L też mieliśmy niestety jedno spotkanie. Co takiego zrobił?

Godzina 16:15, wchodzimy do laboratorium z prowadzącymi. Jego oczywiście nie ma. Jeden z prowadzących próbuje się dodzwonić do niego na komórkę - nie odbiera. Telefon do sekretariatu - Pan doktor wyszedł na obiad godzinę temu. Grupa siedzi i czeka, ale nie pojawia się wcale.

Tydzień później zdecydował się pojawić. Mieliśmy akurat kolejne ćwiczenie z innym prowadzącym, ale z dr L umówiliśmy się, że zaraz po zakończeniu zajęć spotkamy się i omówimy w jaki sposób odrobimy poprzednie spotkanie (uroki studiowania...). Godzina 18 - kończymy ćwiczenie i idziemy do sąsiedniego pomieszczenia, gdzie miał z nami spotkać się dr L. Pusto. Okazało się, że skończył spotkanie ze swoją grupą pół godziny wcześniej i po prostu sobie poszedł do domu.

Po jakimś czasie udało nam się spotkać w celu odrobienia ćwiczenia. Wszystko zostało przeprowadzone nieco inaczej niż w instrukcji, ale przecież jak nam tak kazał to robiliśmy, mimo zwrócenia na ten fakt jego uwagi. Kwiatki wyszły przy wykonywaniu sprawozdania, którego opis był w instrukcji. Ponad połowa obliczeń była niemożliwa do wykonania (np. X podzielić na liczbę pomiarów pomniejszoną o 3, z czego my wykonaliśmy 3 pomiary). Po konsultacji z wykładowcą oddaliśmy dr L sprawozdanie z uwagami o niemożliwości wykonania niektórych obliczeń z powodu przeprowadzenia zajęć inaczej niż jest to opisane w instrukcji.

2 miesiące później ostatnie zajęcia zbliżały się nieubłaganie, a ani oceny ani zwrotu do poprawy z tego sprawozdania nie ma. Dr L stwierdził, że on żadnego sprawozdania nie dostał. Jednak zaznaczył wcześniej taki fakt na liście na co odpowiedział, że poszuka. Znalazł. W drugim tygodniu sesji. Idę je odebrać i spotykam kilka innych grup z podobnymi problemami. Sprawozdanie oczywiście do poprawy, bo nie ma obliczeń. Nie ma możliwości ponownego wykonania ćwiczenia, bo laboratorium jest nieczynne w tym okresie, a więc i brak zaliczenia przedmiotu. W dosyć kulturalny sposób próbowałem mu wytłumaczyć, że przecież sami tak tego nie zrobiliśmy, ale w odpowiedzi usłyszałem, że jego to nie interesuje i nam tego nie zaliczy. Historia ma jednak szczęśliwe zakończenie, bo wykładowca jak i kierownik laboratorium zaliczyli naszej grupie sprawozdanie. Wpisy dostaliśmy ostatniego dnia sesji poprawkowej.

Najlepsze jest jednak to, co usłyszałem od wykładowcy:
- On tak wszystkim robi i są z nim cały czas problemy. Wkurza nawet innych pracowników i mamy go już serdecznie dość ale nie ma jak do wywalić.

Politechnika

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 143 (165)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…