Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#16738

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Bylo to juz dosyc dawno, mianowicie za czasow kiedy jeszcze bylam w gimnazjum ok 7 lat temu.
Sytuacja miala miejsce na balu gimnazjalnym, takiej malej studniowce. Rzecz dziala sie w szkole na sali gimnastycznej i skladka na osobe na jedzenie i picie to bylo ok 80- 70 zl, nie pamietam dokladnie. W kazdym razie bylo to dosyc duzo jak na osobe. Moja mama byla w radzie rodzicielskiej wiec byla tez na tym balu. Jako Kartering mielismy jeden cieply posilek i bardzo duzo owocow, slodyczy, orzeszkow i picia. Mlodziez, jak to mlodziez nie byla bardzo zainteresowana jedzeniem wiec wiekszosc z tych przekasek zostalo. Dyrekcja szkoly zadecydowala ze rodzice moga wziac sobie to jedzenie dla dzieci do domu.
Moja mama jako ze posiadala dwie corki ktore wrecz uwielbialy owoce postanowila wziac kilka pomaranczy i bananow, azeby nie latac jutro rano po sniadanie. To co zobaczyla wprawilo ja w taka radosc ze poleciala po mnie, zabrala mnie z parkietu zebym tylko zobaczyla co sie dzieje w stolowce gdzie bylo cale jedzenie.
To co zobaczylam wprawilo mnie w oslupienie. Rodzice, dorosli ludzie, ludzie ktorych znalam z osiedla doslownie bili sie o te owoce i inne przekaski. Wyrywali je sobie z rak z okrzykami " Pani juz brala pomarancze", "Jakto dwa napoje pani bierze", "Prosze mi oddac te orzeszki".
Tutaj musze napisac ze nie wszyscy z tych ludzi to byli ludzie bardzo biedni. Sama nie wiem co nimi kierowalo zeby az tak rzucic sie na "darmowe" jedzenie.
Moja mama postanowila nie brac udzialu w tym przedstawieniu ;]

Gim nr. 2 w Lublinie

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 154 (208)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…