zarchiwizowany
Skomentuj
(20)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Będą brzdkie wyrazy, czyli lingwistyka stosowana.
Tytułem wprowadzenia
Zapewne wiecie, że Francuzi nie lubią języka angielskiego. Jeśli go znają, to się nie przyznają i wolą palić głupa, niż odpowiedzieć w tym języku a jeśli już to zrobią, to efekty przypominają "Allo, Allo". Ponieważ często mam z nimi do czynienia na drodze służbowej, nabrałem do tego narodu pewnej niechęci.
Historia właściwa:
Jestem airsoftowcem i chociaż pracuję na zmiany - także w niedziele i święta - staram się łazić na strzelanki kiedy tylko się da. Tak było też pewnej niedzieli.
Pracę kończyłem o 6 rano. Ponieważ niedługo po niej miałem załatwiony transport, korzystając z chwili czasu przebrałem się w ciuchy strzelankowe, zarzuciłem plecak z karabinami na plecy, założyłem słuchawki na uszy i wyruszyłem na spotkanie z kumplem, z którym miałem jechać do Chwaszczyna.
Z roboty wyszedłem około 8.30. Pech chciał, że tą godzinę wybrała sobie na przybycie pewna wycieczka emerytów, która wysiadła z autokaru dosłownie pod moim biurem po czym rozlazła po całym chodniku, skutecznie tarasując jakiekolwiek przejście, stojąc i wyglądając przy tym jak przez okno.
Podchodzę do nich i próbuję przejść. Mówię spokojnie "przepraszam" - nie reagują. No cóż, stare moro, wojskowy plecak i morda zmęczona po nocnej zmianie - widać wzięli mnie za menela...
PRZEPRASZAM
dalej zero reakcji. Może inostrańcy?
EXCUSE ME!
nic... Stoją, gadają, a ja chyba przez to moje kamo stałem się niewidzialny. Karabiny w plecaku (jakieś 10 kg) zaczynają ciążyć. Zdjąłem słuchawki.
No tak... Francuzi. Gorzej - FRANCUSCY EMERYCI!
Geny lingwistyczne po tatku poszły w ruch, więc teraz będzie fonetycznie.
EKSKJUZE MŁA!
Dupa blada, trza było sięgnąć po ciężką artylerię. Głos mam potężny, więc zapytałem głośno
EKSKJUZE MŁA! WULE WU W PI*ZDU?!
No proszę...Zadziałało. I wtedy, dziarskim krokiem ruszyłem dalej w stosownym kierunku.
Najlepszy był komentarz kumpla, któremu to opowiadałem, bo stwierdził:
"Mogłeś krzyknąć "Hande hoch!". Też by zrozumieli..."
Tytułem wprowadzenia
Zapewne wiecie, że Francuzi nie lubią języka angielskiego. Jeśli go znają, to się nie przyznają i wolą palić głupa, niż odpowiedzieć w tym języku a jeśli już to zrobią, to efekty przypominają "Allo, Allo". Ponieważ często mam z nimi do czynienia na drodze służbowej, nabrałem do tego narodu pewnej niechęci.
Historia właściwa:
Jestem airsoftowcem i chociaż pracuję na zmiany - także w niedziele i święta - staram się łazić na strzelanki kiedy tylko się da. Tak było też pewnej niedzieli.
Pracę kończyłem o 6 rano. Ponieważ niedługo po niej miałem załatwiony transport, korzystając z chwili czasu przebrałem się w ciuchy strzelankowe, zarzuciłem plecak z karabinami na plecy, założyłem słuchawki na uszy i wyruszyłem na spotkanie z kumplem, z którym miałem jechać do Chwaszczyna.
Z roboty wyszedłem około 8.30. Pech chciał, że tą godzinę wybrała sobie na przybycie pewna wycieczka emerytów, która wysiadła z autokaru dosłownie pod moim biurem po czym rozlazła po całym chodniku, skutecznie tarasując jakiekolwiek przejście, stojąc i wyglądając przy tym jak przez okno.
Podchodzę do nich i próbuję przejść. Mówię spokojnie "przepraszam" - nie reagują. No cóż, stare moro, wojskowy plecak i morda zmęczona po nocnej zmianie - widać wzięli mnie za menela...
PRZEPRASZAM
dalej zero reakcji. Może inostrańcy?
EXCUSE ME!
nic... Stoją, gadają, a ja chyba przez to moje kamo stałem się niewidzialny. Karabiny w plecaku (jakieś 10 kg) zaczynają ciążyć. Zdjąłem słuchawki.
No tak... Francuzi. Gorzej - FRANCUSCY EMERYCI!
Geny lingwistyczne po tatku poszły w ruch, więc teraz będzie fonetycznie.
EKSKJUZE MŁA!
Dupa blada, trza było sięgnąć po ciężką artylerię. Głos mam potężny, więc zapytałem głośno
EKSKJUZE MŁA! WULE WU W PI*ZDU?!
No proszę...Zadziałało. I wtedy, dziarskim krokiem ruszyłem dalej w stosownym kierunku.
Najlepszy był komentarz kumpla, któremu to opowiadałem, bo stwierdził:
"Mogłeś krzyknąć "Hande hoch!". Też by zrozumieli..."
Francuska, tfu, wycieczka.
Ocena:
160
(250)
Komentarze