Mój tata jest weterynarzem z naprawdę długoletnim stażem, bo teraz już chyba około 30 lat będzie. Odkąd pamiętam, zawsze lubiłem pomagać mu przy operacjach, jak dorosłem, to naprawiałem i konserwowałem mu sprzęt w gabinecie.
Ludzie czasem przychodzą dokonać eutanazji, o ile sam w sobie zabieg jest dobry jeżeli powody są słuszne (Zwierze ciężko, nieuleczalnie chore/ Poważny wypadek etc), to ludzie często podchodzą to sprawy jak idioci, albo wręcz nieludzko, oto kilka przykładów tłumaczeń.
-Bo piszczy...
-Bo szczeka całą noc i nie mogę spać...
-Bo narobił na dywan...
-Bo synek go jednak nie lubi...
Zazwyczaj kończy się na ostrej wymianie zdań i wtłuczeniu do łba petentowi, że można psa oddać, albo jeśli jest chory (np na biegunkę) wyleczyć. Jedna historia, w której brałem poniekąd udział, albowiem naprawiałem wtedy komputer w gabinecie.
Siedzę przy biurku, tata obok wypełnia jakieś papiery, wchodzi klient, nie jakiś specyficzny, ot zwykły szary zjadacz chleba koło czterdziestki. [J]a, [T]ata, [K]lient
[K] Dzień dobry...
[T] Witam, w czym mogę pomóc?
[K] No bo widzi pan, mój piesek już stary ogar, ostatnio nadział się na ogrodzenie i ja żem go zdjął i bandażem potraktował, ale biedak już czwarty dzień nic nie je, a rana się zasklepić nie chce...
W tym momencie muszę nadmienić, że często zdarza się taki wybitny refleks u klientów, a słuchając tego typu opowieści któryś już raz człowiekowi wyrasta taka lekka znieczulica, bo by nerwowo nie wytrzymał, jednak mojego tatę za każdym razem szlag trafia gdy czegoś takiego słucha.
[T] Panie! Kur*a! Jak pies dziurawy, to trzeba go zaszyć, a nie bandażem i do budy z nim! Teraz to już zdycha biedak, i jedyne co, to można go uśpić, żeby mu ulżyć choć trochę!
Klient raczej nie wzruszony wybuchem pyta:
[K] A ile taki zabieg kosztuje?
Prawdę mówiąc nie pamiętam, ale nie jest to kwestia kilkunastu złotych, raczej kilkudziesięciu, ale dokładnie nie jestem w stanie wskazać, nigdy się tym nie interesowałem, w każdym razie po usłyszeniu ceny, klient jakby od niechcenia rzuca kierując się do wyjścia:
[K]O! Gdybyk to jo wiedzioł, że to tyle kasy, to jo byk mu od razu łeb siekierą w domu upier*olił!
Nie muszę tłumaczyć wybuchu gniewu taty w tym momencie, w każdym razie, mój ojciec ruszył na faceta z rządzą mordu w oczach i doszło by do rękoczynów, ale stanąłem przed tatą, co go troszkę ostudziło, ale i tak nie obeszło się bez solidnego opierd*lenia gościa za idiotyzm...
W końcu tacie udało się przekonać klienta do zabiegu, po zniżonej cenie i tata tam sam jeszcze tego samego dnia pojechał.
Na szczęście takich klientów jest mało, szczególnie takich jak ten ostatni, oby tylko ich nie przybywało...
Ludzie czasem przychodzą dokonać eutanazji, o ile sam w sobie zabieg jest dobry jeżeli powody są słuszne (Zwierze ciężko, nieuleczalnie chore/ Poważny wypadek etc), to ludzie często podchodzą to sprawy jak idioci, albo wręcz nieludzko, oto kilka przykładów tłumaczeń.
-Bo piszczy...
-Bo szczeka całą noc i nie mogę spać...
-Bo narobił na dywan...
-Bo synek go jednak nie lubi...
Zazwyczaj kończy się na ostrej wymianie zdań i wtłuczeniu do łba petentowi, że można psa oddać, albo jeśli jest chory (np na biegunkę) wyleczyć. Jedna historia, w której brałem poniekąd udział, albowiem naprawiałem wtedy komputer w gabinecie.
Siedzę przy biurku, tata obok wypełnia jakieś papiery, wchodzi klient, nie jakiś specyficzny, ot zwykły szary zjadacz chleba koło czterdziestki. [J]a, [T]ata, [K]lient
[K] Dzień dobry...
[T] Witam, w czym mogę pomóc?
[K] No bo widzi pan, mój piesek już stary ogar, ostatnio nadział się na ogrodzenie i ja żem go zdjął i bandażem potraktował, ale biedak już czwarty dzień nic nie je, a rana się zasklepić nie chce...
W tym momencie muszę nadmienić, że często zdarza się taki wybitny refleks u klientów, a słuchając tego typu opowieści któryś już raz człowiekowi wyrasta taka lekka znieczulica, bo by nerwowo nie wytrzymał, jednak mojego tatę za każdym razem szlag trafia gdy czegoś takiego słucha.
[T] Panie! Kur*a! Jak pies dziurawy, to trzeba go zaszyć, a nie bandażem i do budy z nim! Teraz to już zdycha biedak, i jedyne co, to można go uśpić, żeby mu ulżyć choć trochę!
Klient raczej nie wzruszony wybuchem pyta:
[K] A ile taki zabieg kosztuje?
Prawdę mówiąc nie pamiętam, ale nie jest to kwestia kilkunastu złotych, raczej kilkudziesięciu, ale dokładnie nie jestem w stanie wskazać, nigdy się tym nie interesowałem, w każdym razie po usłyszeniu ceny, klient jakby od niechcenia rzuca kierując się do wyjścia:
[K]O! Gdybyk to jo wiedzioł, że to tyle kasy, to jo byk mu od razu łeb siekierą w domu upier*olił!
Nie muszę tłumaczyć wybuchu gniewu taty w tym momencie, w każdym razie, mój ojciec ruszył na faceta z rządzą mordu w oczach i doszło by do rękoczynów, ale stanąłem przed tatą, co go troszkę ostudziło, ale i tak nie obeszło się bez solidnego opierd*lenia gościa za idiotyzm...
W końcu tacie udało się przekonać klienta do zabiegu, po zniżonej cenie i tata tam sam jeszcze tego samego dnia pojechał.
Na szczęście takich klientów jest mało, szczególnie takich jak ten ostatni, oby tylko ich nie przybywało...
Wet
Ocena:
663
(741)
Komentarze