Stałam pewnego ranka na przystanku autobusowym celem podjechania 2 przystanków na uczelnię. Autobus miał przyjechać za 5 minut, więc wyjęłam notatki na temat cykli koniunkturalnych, żeby przypomnieć sobie co nieco na egzamin, który miał się odbyć za pół godziny. Stoję zaczytana i skupiona na stochastycznej teorii cyklu, gdy nagle orientuję się, że ktoś do mnie coś mówi. Podniosłam wzrok i oczom mym ukazał się Miły Pan [MP], lat około 25, z dużym plecakiem na swych styranych ramionach. Z potoku wyrazów wyrzucanych przez niego z prędkością 100 słów na sekundę udało mi się wychwycić ogólny sens jego wypowiedzi: otóż Miły Pan potrzebuje 130 zł na bilet do Krakowa i chce, żebym mu je pożyczyła.
[Ja:] Przykro mi, ale nie mogę.
[MP:] No co ty, 130 zł, na pociąg, do Krakowa, do domu.
[Ja:] Niestety, mam tylko dla siebie na bilet powrotny.
[MP:] No weeeź, myślisz, że JA ci nie oddam?
[Ja:] No przykro mi.
[MP:] To chociaż do bankomatu chodźmy.
[Ja:] Mam za chwilę egzamin, nie da rady.
[MP:] No dalej, chodź; tylko do bankomatu!
[Ja:] Przykro mi, ale nie.
Miłego Pana trochę ta odmowa zdenerwowała…
[MP:] Ale bym cię rżnął durna c*po.
Patrzyłam jak oddala się w stronę wschodzącego jeszcze słońca i zaczepia kolejną dziewczynę. A później kolejną. I jeszcze jedną...
[Ja:] Przykro mi, ale nie mogę.
[MP:] No co ty, 130 zł, na pociąg, do Krakowa, do domu.
[Ja:] Niestety, mam tylko dla siebie na bilet powrotny.
[MP:] No weeeź, myślisz, że JA ci nie oddam?
[Ja:] No przykro mi.
[MP:] To chociaż do bankomatu chodźmy.
[Ja:] Mam za chwilę egzamin, nie da rady.
[MP:] No dalej, chodź; tylko do bankomatu!
[Ja:] Przykro mi, ale nie.
Miłego Pana trochę ta odmowa zdenerwowała…
[MP:] Ale bym cię rżnął durna c*po.
Patrzyłam jak oddala się w stronę wschodzącego jeszcze słońca i zaczepia kolejną dziewczynę. A później kolejną. I jeszcze jedną...
Stolica Wielkopolski
Ocena:
605
(679)
Komentarze