Historia "kolejkowa" z Biedronki.
Stoję raz z bratem w kolejce przy kasie w dronce i widzę taką sytuację:
przy sąsiedniej kasie stoi w kolejce z prawie pustym wózkiem starszy pan, za nim rozbawione towarzystwo 3 chłopaków i jedna dziewczyna, wózek wypchany po brzegi chipsy plus piwo. Kolejka przesuwa się niemrawo do przodu. Towarzystwo za starszym panem ubawione, rozmawia głośno o zbliżającej się imprezie. Chłopak trzymający wózek co chwilę prawie wjeżdża (lekko ale wjeżdża) na starszego pana tak jakby chciał go przepchnąć... Starszy pan kulturalnie zwraca uwagę, na co towarzystwo reaguje śmiechem i dalej w najlepsze bawi się rozmową.
W końcu miarka się przebrała. Po kolejnym "najechaniu" wózkiem, starszy pan odwraca się do tyłu i na cały głos: - Panie, coś pan pedał, że mi tak tyłek atakujesz?!
W tym momencie chwila ciszy i ogólny śmiech innych klientów przy kasach.
Stoję raz z bratem w kolejce przy kasie w dronce i widzę taką sytuację:
przy sąsiedniej kasie stoi w kolejce z prawie pustym wózkiem starszy pan, za nim rozbawione towarzystwo 3 chłopaków i jedna dziewczyna, wózek wypchany po brzegi chipsy plus piwo. Kolejka przesuwa się niemrawo do przodu. Towarzystwo za starszym panem ubawione, rozmawia głośno o zbliżającej się imprezie. Chłopak trzymający wózek co chwilę prawie wjeżdża (lekko ale wjeżdża) na starszego pana tak jakby chciał go przepchnąć... Starszy pan kulturalnie zwraca uwagę, na co towarzystwo reaguje śmiechem i dalej w najlepsze bawi się rozmową.
W końcu miarka się przebrała. Po kolejnym "najechaniu" wózkiem, starszy pan odwraca się do tyłu i na cały głos: - Panie, coś pan pedał, że mi tak tyłek atakujesz?!
W tym momencie chwila ciszy i ogólny śmiech innych klientów przy kasach.
riposta
Ocena:
1042
(1106)
Komentarze