Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#17318

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Mieszkamy z Mężem na strzeżonym osiedlu w apartamentowcu. Lokatorzy - w większości ludzie młodzi, którzy jak wychodzą do pracy o 6 to wracają późnym wieczorem i kontaktu z nimi jako takiego nie ma. Wyjątkiem jest pani Balbina (imię autentyczne). Pani Balbina jest krzepką 80-latką, której mieszkanie kupił synek. Nie ma towarzystwa w tym naszym apartamentowcu odpowiedniego dla jej wieku i stanu umysłu, więc okazyjnie wprasza się do kogoś, żeby sobie poplotkować.

Owa sąsiadka ma bardzo konserwatywne poglądy, czyli facet utrzymuje rodzinę, a baba do garów i pieluch. Baba nie powinna mieć wykształcenia, bo to jej przeszkadza jedynie w codziennych obowiązków i sprawia, że ′głupie pomysły do głowy przychodzą′.

Niedziela, godzina coś koło 11. Obiad został z wczoraj, mieszkanie posprzątanie, czyli relaksujemy się w naszym małżeńskim łóżku. Mąż (informatyk ;)) coś grzebie w swoim laptopie, ja delektuję się słowem pisanym, wsuwając marcepan (ostatnio odkryłam, że to jedyna rzecz, która łagodzi moje poranne ciężarne mdłości). Sielanka.

Nagle rozlega się dzwonek do drzwi. Gości żadnych się dzisiaj nie spodziewamy, więc nie bardzo się dzwonkiem przejęliśmy i wróciliśmy do swoich zajęć. Wtem nieproszony/a przytrzymuje dzwonek tak, że dzwoni non stop. Mąż zwleka się z wyra i idzie otworzyć, mrucząc pod słowem raczej mało przysiadalne słowa.

Oczywiście kto zawitał w nasze skromne progi? Pani Balbina.

[B]: Ja bym cukru pożyczyć chciała.

Po czym sama kieruje się w stronę naszej kuchni i dobiera się do pierwszej z brzegu szafki. Akurat w tym momencie wychyliłam się z naszej alkowy.

[J]: Przepraszam, ale co pani do diaska robi?
[B]: Ja tylko cukru chciałam, pani sobie nie przeszkadza, ja się sama obsłużę.
[J]: Pani sobie chyba ze mnie żartuje. Do każdego pani wchodzi jak do siebie?
[B]: No przecież sąsiadkami jesteśmy, to prawie jak rodzina! A jak dzidzia, zdrowa? Tyle lat po ślubie to wy już trzecie co najmniej w drodze powinniście mieć, chłop widać nie taki, kto to widział, żeby KOBIETA w pracy zasuwać musiała!
[J]: To jest nasze życie i nasza sprawa co z nim zrobimy.

Po czym w dwóch susach pokonałam dzielący mnie dystans do kuchni, podałam kochanej sąsiadce całą torebkę cukru, byle już sobie tylko poszła, ale skądże znowu. Ta owszem, torebkę wzięła, ale rozsiadła się w fotelu w dużym pokoju.

[B]: Zrobiłabyś mi herbaty kochanieńka. I powinnaś sobie kupić koszulę nocną, kto to widział, żeby ciężarna w pidżamie spała, z brzuchem na wierzchu, przyzwoita kobieta się nie obnosi! Ale wy w tym pokoju ciemno macie, powinniście ściany przemalować na jakiś jaśniejszy kolor. A słyszałaś, że Krysia z 2ego się rozwodzi? Kto to widział, przed Panem Bogiem przysięgała, kto to w ogóle te rozwody wymyślił, ja nie wiem. A w ogóle pani to jeszcze w łóżku? Prawdziwa pani domu to o 6 powinna wstać, mieszkanie posprzątać, chłopu jeść dać, obiad zrobić, no kto to widział, no kto to widział.

I tak dalej w kółko Macieju, nie dając nam dojść do słowa. W końcu po 20 minutach udało nam się sąsiadkę spacyfikować i wyprowadzić z mieszkania, akurat jak już prawie zdążyła się zapędzić do naszej sypialni, cały czas krytykując a to wystrój, a to nasze ′się prowadzenie′, a to wszystkich sąsiadów po kolei. I niedzielny relaks szlag trafił. Ja rozumiem, że starsza pani jest samotna i nie miałabym nic przeciwko jej wizytom raz na jakiś czas, gdyby nie jej cholerny wszędobylski nos i ciągłe uwagi pod naszym adresem.

A jak raz ją nieobyczajnie wygoniliśmy, nawrzucała nam psich kup przez okno do mieszkania (mieszkamy obok siebie) i elegancko załatwiła się na wycieraczkę, zostawiając przy tym liścik, że to ona i że jej się więcej szacunku należy.

Domostwo

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 761 (853)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…