zarchiwizowany
Skomentuj
(3)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia z przed kilku godzin. Trochę długa
Na wsi gdzie mieszkam jest kilku sąsiadów z którymi się nie trawię (po prostu trochę trzeźwiejsi przedstawiciele partii tanich win). Z jednym z nich już kilkukrotnie dochodziło do scysji... Tak było i dziś.
Moi rodzice pojechali gdzieś na chwilę, zostawiając mnie samego na włościach. Poszedłem coś zmierzyć do garażu i przez otwarte wrota, widzę sąsiada, patrzącego na mnie (jak na powietrze...), nic nie mówiącego. Po chwili zniknął. Tchnięty przeczuciem wyszedłem z owego garażu. Mój sąsiad wszedł sobie bez pozwolenia do mojego domu(!), na co ja myślę sobie: "Nie daruję gadowi". Gość wychodzi patrzy na mnie i:
(j - ja,s - sąsiad)
j- Gdzie?
s- Co gdzie?
j- Gdzie się bez pozwolenia włazi? W garażu byłem, widoczny trzeba było spytać, nawet kultura tego wymaga.
s- Ty szczylu ty niekulturalny jesteś!
j- Kultura wymaga żeby przed wejściem do domu się spytać czy wolno wejść.
s- Ty szczylu ty niekulturalny ty!
j- WON mi stąd! (z odpowiednim gestem w stronę bramy)
s- Ja mogę tu być to przestrzeń publiczna* jest gówniarzu! ta tabliczka na bramie tak mówi!
j- Niestety to jest teren prywatny. A teraz wypad mi stąd (pokazując palcem w stronę bramy), i jeśli jeszcze raz zobaczę wchodzącego bez pozwolenia do domu to na policję zadzwonię.
Sąsiad jeszcze pomarudził chwilę, ale poszedł w końcu... Skutecznie psując mi początek dnia...
*Moja mama pełni funkcję sołtysa na wsi, owszem można przyjść by mama pomogła coś załatwić, jednak nie bez pozwolenia. I z pewną doza kultury...
Na wsi gdzie mieszkam jest kilku sąsiadów z którymi się nie trawię (po prostu trochę trzeźwiejsi przedstawiciele partii tanich win). Z jednym z nich już kilkukrotnie dochodziło do scysji... Tak było i dziś.
Moi rodzice pojechali gdzieś na chwilę, zostawiając mnie samego na włościach. Poszedłem coś zmierzyć do garażu i przez otwarte wrota, widzę sąsiada, patrzącego na mnie (jak na powietrze...), nic nie mówiącego. Po chwili zniknął. Tchnięty przeczuciem wyszedłem z owego garażu. Mój sąsiad wszedł sobie bez pozwolenia do mojego domu(!), na co ja myślę sobie: "Nie daruję gadowi". Gość wychodzi patrzy na mnie i:
(j - ja,s - sąsiad)
j- Gdzie?
s- Co gdzie?
j- Gdzie się bez pozwolenia włazi? W garażu byłem, widoczny trzeba było spytać, nawet kultura tego wymaga.
s- Ty szczylu ty niekulturalny jesteś!
j- Kultura wymaga żeby przed wejściem do domu się spytać czy wolno wejść.
s- Ty szczylu ty niekulturalny ty!
j- WON mi stąd! (z odpowiednim gestem w stronę bramy)
s- Ja mogę tu być to przestrzeń publiczna* jest gówniarzu! ta tabliczka na bramie tak mówi!
j- Niestety to jest teren prywatny. A teraz wypad mi stąd (pokazując palcem w stronę bramy), i jeśli jeszcze raz zobaczę wchodzącego bez pozwolenia do domu to na policję zadzwonię.
Sąsiad jeszcze pomarudził chwilę, ale poszedł w końcu... Skutecznie psując mi początek dnia...
*Moja mama pełni funkcję sołtysa na wsi, owszem można przyjść by mama pomogła coś załatwić, jednak nie bez pozwolenia. I z pewną doza kultury...
Link
Ocena:
77
(183)
Komentarze