Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#17512

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czytam nałogowo Piekielnych od kilku miesięcy, ale do ujawnienia się "zmusiła" mnie kuzynka, i pobyt w pewnym szmateksie w Katowicach.
Byłam z Irką we wspomnianym przybytku. Celem było znalezienie ciuszków na jej synka - ot, małego, 5 - letniego brzdąca, który szybciej rósł niż wpływy do portfela rodziców.
Piekielność kuzynki objawiła się po niedługim czasie. Sklep pełen ludzi, ona grzebie w wielkim pudle z dziecięcymi ubraniami. Nagle, tuż po wyciągnięciu dość ładnych ogrodniczek - już ma je rzucić z powrotem, ale... jak nie zacznie krzyczeć na całe gardło. Zleciało się pół sklepu, łącznie z kierowniczką. Kuzynka patrzy na szefową przybytku, patrzy - i daje jej z "liścia" w twarz. Po czym wybiega z ciucholandu.
Co się okazało? Parę miesięcy wcześniej do drzwi kuzynki zapukała kobieta z dzieckiem na ręku. Omotana starymi szmatami, na nogach rozwalające się sandały (była wczesna wiosna). Zapytała się Irki, czy nie da jej ubrań na nią lub jej dzieci. Szybki przegląd szaf przez kuzynkę zaowocował pełną reklamówką ciuchów i obuwia - w idealnym stanie.
I właśnie w tym sklepie Irka rozpoznała ogrodniczki synka (a potem i więcej "swoich" rzeczy), które uszyła mu własnoręcznie babcia (więc nie było mowy o pomyłce - zwłaszcza, że spodnie miały specjalne haftki, które umiała robić jedynie mama Irki), a które kuzyneczka dała kilka miesięcy wcześniej potrzebującej (jak się okazało - przyszłej właścicielce szmateksu)...

Gdzie tu wspomniana na początku piekielność kuzynki? Otóż od incydentu w ciucholandzie pukającym do jej drzwi biednym nie daje ona nic, oprócz adresu pobliskiego MOPS - u...

ludzka życzliwość z o.o.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 208 (260)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…