zarchiwizowany
Skomentuj
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia o starszej siostrze w autobusie przypomniała mi moją, sprzed ładnych kilku lat. Chodziłam wtedy jeszcze do gimnazjum, miałam może z 15 lat, może to była już 1 liceum, czyli ok. 16... Mała różnica.
Mojej bliskiej koleżance urodził się wtedy siostrzeniec, bo jej siostra kilka lat była od niej starsza. Ponieważ byłam ciekawa dziecka (jak to dziewczyna :P) umówiłyśmy się, że kiedy siostra Kaśki będzie musiała pójść do lekarza żeby spojrzał na jej wyniki, weźmie małego na spacer, a my go popilnujemy przed przychodnią.
Jak powiedziała, tak zrobiłyśmy. Na zmianę prowadząc wózek dotarłyśmy pod przychodnię, Asia weszła do środka, mały spał, my delikatnie kołysałyśmy wózkiem, żeby się nie obudził.
I wtedy z przychodni wyszły dwie starsze panie, spojrzały na nas i zaczęły mruczeć pod nosami (ale tak, żeby było słychać) jak to się puszczamy, a potem takie młode bękarty bawią. Kaśka zaczęła tłumaczyć, że to jej siostrzeniec, ale stwierdziły, że puszczalskie i się do własnego bachora nie przyznają (ten bachor to chyba był nasz wspólny według nich :P). Na szczęście sobie szybko poszły, Asia wyszła od lekarza niedługo potem i poszłyśmy do domu. Teraz by mnie to nie zabolało, ale pamiętam, że wtedy, jako nastolatką, nieźle szarpnęło...
Mojej bliskiej koleżance urodził się wtedy siostrzeniec, bo jej siostra kilka lat była od niej starsza. Ponieważ byłam ciekawa dziecka (jak to dziewczyna :P) umówiłyśmy się, że kiedy siostra Kaśki będzie musiała pójść do lekarza żeby spojrzał na jej wyniki, weźmie małego na spacer, a my go popilnujemy przed przychodnią.
Jak powiedziała, tak zrobiłyśmy. Na zmianę prowadząc wózek dotarłyśmy pod przychodnię, Asia weszła do środka, mały spał, my delikatnie kołysałyśmy wózkiem, żeby się nie obudził.
I wtedy z przychodni wyszły dwie starsze panie, spojrzały na nas i zaczęły mruczeć pod nosami (ale tak, żeby było słychać) jak to się puszczamy, a potem takie młode bękarty bawią. Kaśka zaczęła tłumaczyć, że to jej siostrzeniec, ale stwierdziły, że puszczalskie i się do własnego bachora nie przyznają (ten bachor to chyba był nasz wspólny według nich :P). Na szczęście sobie szybko poszły, Asia wyszła od lekarza niedługo potem i poszłyśmy do domu. Teraz by mnie to nie zabolało, ale pamiętam, że wtedy, jako nastolatką, nieźle szarpnęło...
Moherowe babunie
Ocena:
18
(74)
Komentarze