Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#17753

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z moich lat w Radzie Uczelnianej Samorządu Studenckiego.

Jednym z 12 członków RUSS był Waldek. Gdy reszta studentów chodziła ubrana różnie, Waldek zawsze ubierał się w garnitur. Waldek był zawsze idealnie miły, kulturalny, szarmancki, podobno kobiety za nim szalały. Waldek w RUSS robił sporo - ale co ciekawe, sam, nie we współpracy z innymi członkami.

Na ten przykład, Waldek organizował dyskoteki studenckie. Prawie co tydzień w niedalekim klubie odbywała się dyskoteka firmowana przez uczelnię. Bilety wstępu - 12zł, plus niewielkie dofinansowanie uczelni, popyt był całkiem spory, dyskoteki nawet udane. Nieraz padały pytania, "Waldek, pomóc ci?" ale zawsze dziękował i się wykręcał. Poza tym RUSS dostawało malutko pieniędzy od Rektora ale starczało na jakieś podstawowe potrzeby i organizowanie jakichś kółek czy klubów. Ale "produktem flagowym" były dyskoteki, prawie wychodzące na swoje i ściągające tłumy.

Ogólnie, Rada sobie, Waldek sobie, nie wchodziliśmy sobie w drogę, choć pojawiały się i osobiste animozje, na gruncie ściśle interpersonalnym. Osoby, które poznawały Waldka lepiej, nie darzyły go zaufaniem.

Waldek również udzielał się politycznie. Należał do wiodącej w Polsce partii, działał tam aktywnie. Zbierał na ten przykład podpisy pod listami wyborczymi na terenie uczelni, do czasu aż ktoś znalazł jakiś przepis że mu nie wolno.

Nadeszły "Dni otwarte uczelni". Duża akcja dla RUSS, bo trzeba informować, pokazywać, oprowadzać wycieczki z liceów, itd itp. Każdy coś organizował, a to herbatę dla opiekunów grup zwiedzających, a to informacje... Waldek zorganizował "wpisy pamiątkowe". Każdy odwiedzający proszony był o wpisanie się w rubryczki na kartach pamiątkowych, wraz z adresen u numerem dowodu osobistego... Karty zamiast nagłówka miały sporo marginesu na górze i układem bardzo podejrzanie przypominały te, na których Waldek wcześniej zbierał podpisy poparcia do wyborów. Wszyscy akurat zbyt zajęci żeby się tego czepiać, zresztą wydało mi się to trochę dziwne ale wtedy jeszcze nie skojarzyłem faktów...

Zgadliście. Po Dniach Otwartych "wpisy pamiątkowe" wyparowały bez śladu. Dziekan zatrudniony celem przeprowadzenia śledztwa, Waldek "zagubił" karty z pełnym zestawem danych osobowych kilkuset osób. Nic nie udało mu się udowodnić ale RUSS zdecydowała, bez podpisu przewodniczącej Waldkowi nie wolno podejmować żadnych inicjatyw w imieniu RUSS.

Skończyła się kadencja Waldka, bodajże nie został wybrany na następną. Kto inny przejął organizację dyskotek. Pogadał z właścicielką lokalu, która udostępnia go za darmo, zarabiając na sprzedaży drinków. Pogadał z gośćmi od sprzętu i muzyki, ochroną... dostawali pieniądze od właściciela lokalu - my tylko naganiamy klientów, oni zapewniają całą resztę, sam bar zwraca to ze sporą nawiązką.

Jako że RUSS nie jest instytucją komercyjną a ma na celu działanie dla dobra studentów, po podliczeniu cenę biletów zredukowaliśmy z 12 na 3zł a dotację od szkoły przekierowaliśmy na potrzebniejsze cele. I mimo, że atrakcyjniejsza cena nie zwiększyła jakoś drastycznie popytu na bilety, popularna dyskoteka zaczęła nagle przynosić Radzie bardzo konkretne i całkiem spore zyski! Nagle zaczęło starczać pieniędzy na wszystko, na co dotychczas brakowało!

Waldkowi znów nie udało się nic udowodnić, skończył studia, podjął karierę polityczną, ja też skończyłem studia... ale kiedyś załatwienia zagnały mnie na uczelnię. I zbiegiem okoliczności Waldek też tam był. Mijaliśmy się w korytarzu, rozpoznaliśmy się. Swoim szarmanckim zwyczajem wyciągnął mi rękę na powitanie. Wyminąłem go zakładając ręce za siebie.

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 502 (618)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…